niedziela, 26 sierpnia 2012

W Matki Boże Częstochowskiej wpis na blogu bardzo osobistym


Skałom trzeba stać i ... 'grozić' wcale mi się nie podoba. Stać - po prostu.
Mnie? - notować, myśleć, pisać.  Trójpolówka niczym BauenWohnenDenken“ (1951, moje wohnen zaczęło się w 1953, a denken? - niezadługo potem :)) Być? - po prostu. Tekst klasyka o myśleniu (nazistę? niestety długo) ściągnąłem, chętnie sobie jutro wrócę do niej/niego.

W granicach niespotykanej skromności bez samoświadomości, albo samoświadomości bez zahamowań w dzieleniu się swoimi małymi "objawieniami" znalazł mnie pomysł na pomnik. Katecheta klęczy "w ławkach " na mszy, z długopisem w jednej ręce, z kartką papieru - w drugiej. Oczy obowiązkowo zamknięte :-)

Bardzo dużo dzisiaj pracowałem. Really. Serio. Wirklich.  Ale ponieważ to praca w Internecie, mało kto doceni. Notatek kupa rośnie, ale małe szanse na ich wejście na parkiet. Może, jak się normalny rok zacznie?
Więc zdaję tylko sprawę, co się wydarzyło - w moim mniemaniu - najważniejszego. Jednym wpisem można świat poruszyć i stworzyć nowe kontynenty. Dokonał tego Maciej na Wołomińskim Forum Samorządowym. Świat się dziej, nie wiadomo, kiedy i kto. No, w tym przypadku wiadomo: Maciej Łoś w święto MB Częstochowskiej. Nie wiadomo, założę się, że nikt tego nie wie, co z tego (jego inicjatywy) wyniknie! Zasada "do kogo pomysł przychodzi (o ile ogłosi), ten odpowiada za jego dalsze życie" obowiązywać będzie jak świat, światem, a człowiek - człowiekiem. To są rodzicielskie powinności, ale i satysfakcja i radości.
Vide: wymieniłem autora "Żalu" w dyskusji pod postem Macieja, a już się autor (ojciec) Mariusz ujawnił w innym miejscu na Facebooku, nie bez nieskrywanej satysfakcji. Cisną mi się na myśl inne tytuły connected to - "Miłość i odpowiedzialność" i "Osoba i czyn".

Na wołomińskiej ziemi (forum) zapowiedział się więc kolejny Cud nad... trzeba wpisać nazwę większego cieku wodnego, który koło kogo przepływa. U nas to będzie, o ile się ziści "Cud nad Osownicą". Cud - nie będę ukrywał - dotyczy szczerości z dna serca i duszy, której gdy kto sięgnie ta serce otworzy i  uleczy i niejednemu. Jak w Rosji "Русь ещё жива, Русь ещё поёт" dopóki są ci, no jak tam, poeci (autor tegoż tekstu żiwiot na odludzie i dalej tworzy, a inni artyści czekają i łapią je w locie i pieśń się rozchodzi. Cud, cud nad Wołgą, Donem, a i Dnieprem, bo dla cudów granic nie ma. Co? Piszę jak prorok? Bo prorokiem jestem. Jak każdy wierzący rozumnie homo sapiens. "Странники стоят, молится народ. Polsza ещё жива, Polsz ещё поёт: - Господи, помилуй!" Ciut, ciut sparafrazowałem tekst poety-pustelnika z..., którego pokochałem z piosenki Żanny Biczewskiej, ale którego inne słowa (А мне в России места не нашлось... There's no place for me in Russia ... Стихотворение Иеромонаха РОМАНА МАТЮШИНА) mówią o mnie. Zamiast Rosja, podstawiam Strachówkę.

Innym wymiarem dzisiejszej przygody "Maryjnej", i innym kontynentem wyobraźni była Kanada, z odskokiem do USA, Gibraltar, Bahama. Wszędzie tam są ludzie, z którymi mogę rozmawiać, słuchać, którzy traktują mnie zwyczajnie, jak zwyczajnego brata w wierze. CZYM SIĘ STAŁAŚ STRACHÓWKO (przez ostatnie 18 lat?). Dałaś się wyobcować czasom, kulturze, światu...?

"We have named our son Karol Cyprian after Karol Wojtyla and his (mine too) beloved poet Cyprian Kamil Norwid" - wpisała pewna rodzina. Niebywałe? U nas, nie bywałe, zaiste. Ludzie wymyślają nie tylko historię własnej gminy, Ojczyzny, ale i imiona dzieciom. Co im przekażą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz