pi膮tek, 24 sierpnia 2012

Nierzeczywisto艣膰

Chyba wpisz臋 dedykacj臋 - 
"Gra偶ynie, 
kt贸ra wraca dzisiaj z Rzymu
 przez Sulej贸wek
 do Annopola. 
Legenda? O 偶yciu i 艣mierci."

Chc臋 zda膰 spraw臋 z belgijskiego spotkania i ci膮gle nie mog臋.

PRZESZ艁O艢膯

Nie B贸g stworzy艂 przesz艂o艣膰 i 艣mier膰, i cierpienia, Lecz 贸w, co prawa rwie, Wi臋c niezno艣ne mu - dnie; Wi臋c, czuj膮c z艂e, chcia艂 odepchn膮膰 spomnienia!

Acz nie by艂偶e jak dziecko, co wozem leci, Powiadaj膮c: "O! d膮b Ucieka!... w lasu g艂膮b..." - Gdy d膮b stoi, w贸z z sob膮 unosi dzieci.

Przesz艂o艣膰 jest i dzi艣, i te dzi艣 dal茅j: Za ko艂ami to wie艣 Nie - jakie艣 tam... c贸艣, gdzie艣, Gdzie nigdy ludzie nie bywali!...

Spotkanie mia艂o co艣 Boskiego w sobie. Sans doute! Cho膰 wszystko jeszcze mi si臋 miesza, zlewa. Poczekam, u艂o偶y si臋? Lub nie. Co ono m贸wi? Powiedzia艂o? Mnie, innym uczestnikom, Edwardowi, Fransowi? Co bjawi艂o?
Pytali np. o stan wojenny, co znaczy艂, co zmieni艂, jakie skutki jego! O wszystko, co Polsk臋 stanowi. St膮d pojechali do Krakowa, przez Warszaw臋.

(DO SP脫艁CZESNYCH LUDOWYCH PIE艢NIARZY) I Gdzie toni miara r贸wne s膮 przedmiotowi, Gdzie przedmiot si臋 harmoni膮 dostraja, Tam jest i pie艣艅, i rym - jak kto je powie - Tam z - siedmia si臋 brzmienie i tam si臋 z - traja, I spadkuje si臋 same ku ko艅cowi II - Umiej s艂owom wyrazi膰 ich wyg艂os - pierwszy - To jest ca艂膮 wra偶e艅 tajemnic膮: Rym? - we wn臋trzu le偶y, nie w ko艅cach wierszy, Jak i gwiazdy nie tam s膮, gdzie 艣wiec膮! III Podobnie偶 i pie艣艅 gminna to nie jest to, Co wy dzi艣 zrobili艣cie z niej - P艂ynno艣膰 s艂贸w? - to - oko b艂ys艂e 艂z膮, To - ciep艂y dech, nie zawo艂anie: "Tchnij!" Tak - wyw臋藕la si臋 kwiatu p膮k i tak ptasz臋 Coraz bystrzej i pe艂niej widzi dzie艅, Nim nad rozp臋k艂膮 wzleci czasz臋 - Wra偶enia pierw maj膮c przez sw贸j - rdze艅! IV St膮d to nie s膮 nasze - pie艣ni - nasze, Lecz boskiego co艣 bier膮 w si臋; St膮d, cho膰 ja 艣pi臋 nie ja to 艣ni臋 co? 艣ni臋: Ludzko艣ci-p贸艂 na globie wsp贸艂-艣ni ze mn膮; Dopomaga mnie - i cicho, i g艂臋boko, I uroczy艣cie, i ciemno: Jak - wszech-oko! V Tam to wszcz臋艂a si臋 pie艣艅 gminna, jakby z dna Uspokojonej na skro艣 g艂臋bi Czerpi膮c tok sw贸j i j臋k go艂臋bi; A B贸g j膮 sam zna!

Czy to spotkanie nie by艂o (moj膮 g艂贸wnie) mistyfikacj膮. Gdzie si臋gn臋艂o, co艣my s艂uchali, o czym rozmawiali?? Pod ko艣cio艂em, w ko艣ciele, pod pomnikiem papie偶a, patrz膮c z daleka na dom dzi艣 Suchenk贸w, miejsce? wtedy starego dworu Sobieskich? Prababki Hilarii i pradziada J贸zefa, pos艂a na Sejm Wielki
Papie偶 z pomnika te偶 patrzy w t臋 stron臋, z u艣miechem. Mo偶e tylko On ju偶 wie :-)
Ile mia艂em i mam ci膮gle mo偶liwo艣ci mistyfikacji.

A dzisiaj w nocy mia艂em straszny sen, 偶e 艁apka wr贸ci艂 do w艂adzy!!! On te偶 mia艂 dzieci艅stwo. Jakie? Kto wie? Dzieci艅stwo strasznie du偶o wyja艣nia.

By艂o w rozmowie - nie we 艣nie, w realu - na werandzie, o czekaniu na 艣mier膰, kt贸rego to tonu nie lubi Jasiek i m贸wi o tym wprost, ale co ca艂kiem prosto i zwyczajnie rozumie Frans, zna, prze偶y艂. "Pami臋tasz Frans, niezapomniany przyjacielu?" (B.Prus, Lalka) Ale przecie偶 tym przyjacielem jest Edward. Co si臋 wydarzy艂o 12 lat temu, co na pl.Zwyci臋stwa 4 czerwca 1979, co przed 34 laty? Co, gdy mia艂em 19 lat (1972, s艂uchaj膮c Bu艂ata Okud偶awy..?

Zn贸w nie jestem w stanie o tym pisa膰.

Przytocz臋 s艂owa ko艅cowe rozmowy, o dziwo i wcale nie dziwne, 偶e po francusku, w nieznanym mi dzisiaj j臋zyku, ale znanym przed stu laty, w innym 偶yciu, przed narodzeniem???

TO NA CO PATRZYMY W STRACH脫WCE (W POLSCE 2012) TO ABORCJA (NARODOWO-DUCHOWO)-SPO艁ECZNA, ABORCJA HISTORYCZNA. NIERZECZYWISTO艢膯.

To, co rzeczywiste zdarzy艂o si臋 par臋 razy w moim 偶yciu. Jak wyja艣ni膰, jak uporz膮dkowa膰????

W艣r贸d okruch贸w rzucanych w moje 艂zawi膮ce oczy jest Solidarno艣膰 narodzona 3 Maja 1981 i 偶yj膮ca tylko kolejnych 220 dni! 3 Maja - 13 Grudnia, 1981. Niech ka偶dy sprawdzi, wyliczy, przymierzy do czego艣. Festiwal Solidarno艣ci? M贸wi si臋 i tak. Tak, ale tylko takich pie艣ni, na jakie linki ostatnio dawa艂em: Bu艂at Okud偶awa, 艣piewany w pyle dr贸g do Cz臋stochowy, 呕eby Polska by艂a Polsk膮, ale to po latach, kanony z Taize rzucaj膮ce mnie od 1979, moj膮 dusz臋, jak szmat臋 w dobrym sensie na pod艂ogi wielu katedr, ko艣cio艂贸w, kaplic, sal katechetycznych..., 呕anny Biczewskiej "Chospody pomy艂uj".

Ja widzia艂em!! Ja ci膮gle widz臋 rozrywane cia艂o kr贸lestwa (Bo偶ego) - najpierw w sobie? Rzeczypospolitej? Mojej ma艂ej Ojczyzny? 呕ycia? SACRE COEUR?

Nie mog臋 nadal pisa膰, z powod贸w bardzo prostych: o艣lepienia, za艂zawienia, rozproszenia w dziesi膮tkach chwil, miejsc, wspomnieniach, uniesieniach... Widzia艂em (jam widzia艂) 呕ycie i 艢mier膰.

Te same dreszcze i 艂zy mnie dopada艂y nagle w Kodniu'83 po komunii na I-szym Spotkaniu (wysoko) Ekumenicznym Andrzeja Madeja, w bramie tzw. cmentarza przyko艣cielnego na 呕oliborzu, w dwa dni po porwaniu ks. Popie艂uszki, o kt贸rym wcze艣niej niewiele wiedzia艂em, my mieli艣my swoje katechezy, spotkania, msze i 偶ycie duchowe i patriotyczne w parafii 艣w. Jana Kantego w Legionowie, w - pewnie na pewno - 16 pa藕dziernika 1878 w szpitalnym pokoju na ulicy Uniwersyteckiej na obserwacji nerek, w膮troby i serca... przez wiedz臋 medyczn膮, a tak偶e po wyj艣ciu Darka, nieznanego ucznia, kt贸ry mi powiedzia艂, 偶e nie mam racji, bo oni chc膮 s艂ucha膰 i poznawa膰 podawan膮 im przeze mnie wersj臋 偶ycia i 艣mierci Boga, i Zmartwychwstania w sali katechetycznej 艣w. Mateusza, pewnie tak偶e po wyj艣ciu innej dziewczyny, kt贸ra przysz艂a do katechety bo ch艂opak j膮 rzuci艂, a ja mia艂em 艣wiat艂o, m贸wi艂em o 艣wietle, kt贸rego trzeba wypatrywa膰, szuka膰 i w nie trzeba patrze膰, nie w ciemno艣膰 i na kl臋czkach si臋 modlili艣my w blasku jakim艣 niezwyk艂ym (ka偶dej) katechetycznej sali, albo dzisiejsze konsultacje naukowe Ja艣ka z Glasgow? Annopola? ze S艂awkiem od nauki spo艂ecznej ko艣cio艂a i politologii cz臋sto wyja艣nianej tak偶e dla nas w TVP, ale dzisiaj tak偶e S艂awkiem od Andrzeja Madeja (chrzci艂 ich Mariann臋 rok temu), wtedy z tej samej sali katechetycznej, a tak偶e ze stopni o艂tarza, kiedy rano przychodzili z Mam膮, na msz臋 za M臋偶a 艣p. i Ojca, i dla w艂asnego posilenia si臋 chlebem eucharystycznym, a ja szczur ko艣cielny wychodzi艂em z nory-kanciapy (niedosz艂y kamedu艂a, si臋 艣mieli niekt贸rzy, cho膰 nigdy nie zamierza艂em, tak wysz艂o, 偶e mie艣ci艂em si臋 przez p贸艂tora roku na czterech metrach sko艣nych-kwadratowych w podziemnej cz臋艣ci ko艣cio艂a 艣w. Jana Kantego, albo Ducha 艢wi臋tego w parafii naukowego-dobrego 艣wi臋tego, kt贸rego gr贸b jest w ko艣ciele 艣w. Anny w Krakowie, a tam znowu m艂ody Karol Wojty艂a itd, a z kanciapy wyszed艂em dopiero przez szyb臋 w nocy w艂amania przez pijanego z艂odzieja i ju偶 nie wr贸ci艂em, rok w艂amania, 艂atwy do zapami臋tania, bo Gra偶yna z Jarkiem p贸藕niejszym ksi臋dzem od filozofii przyrody, wtedy tylko studenta fizyki, byli na Spotkaniu M艂odych w Londynie, pewnie zazdro艣ci艂em nie tylko zazdro艣ci膮 turystyczn膮, ale nigdy nie sprzeciwia艂em si臋 dobru dla w艂asnego komfortu, wygody (to chyba moja jedyna zaleta rozumu, wiary, charakteru, jest dobro? lepiej 偶ycie da膰, ni偶 mu przeszkodzi膰, to si臋 wie, czuje, rozumie itd.) wyjazd by艂 dobrem ogromny, i p贸藕niejsze 艣wiadectwa od ambony wobec ca艂ej wsp贸lnoty parafialnej i przez lata 艣piewany kanon, tak偶e publicznie pod ko艣cio艂em po mszach niedzielnych Exaltabo Te Deus Meus, z mozartowskim(?) trelem aleluuuuja w 艣rodku ), wi臋c wychodzi艂em jak szczur ko艣cielny i s艂u偶y艂em smakowitemu proboszczowi imiennikowi Schabowskiemu do pierwszej mszy (po za ni膮 do niego raczej si臋 nie podchodzi艂, m贸g艂 prychn膮膰 lub wybuchn膮膰 :-)

Nie mo偶na nie wchodzi膰 w sk贸r臋 niekt贸rych uczni贸w, gdy si臋 jest i chce by膰 艣wiadkiem.

Gdzie i kiedy i ile razy trafi艂 mnie SENS najwy偶szy s艂owem, nut膮, cisz膮, obrazem, przeczuciem, wydarzeniem, faktem... by艂em te偶 przecie偶 przy narodzeniu ka偶dego naszego dziecka, tu偶 obok, za oknem, za drzwiami, na koniec kl臋cza艂em lekarzom pod nogami, gdy rodzi艂a si臋 zagro偶ona Marysia, ale Olek wyskoczy艂 wesolutko jak ryba i to ju偶 widzia艂em, nie by艂 zagro偶ony, wi臋c mnie zawo艂ali do ostatniego porodu rodzinnego.

Ka偶da porod贸wka to BETLEJEM, to takie oczywiste, ka偶demu, kto kl臋cza艂 za jej drzwiami. Dzi艣 mam podobny odruch-przymus kl臋kowy, gdy przechodz臋 korytarzem Zespo艂u Szk贸艂 im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej przed kl臋cz膮ca siostr臋 Alin臋 ze zgromadzenia Sacre Coeur na Placu 艢wi臋tego Piotra podczas audiencji generalnej daj膮c list od nas, sercem pisany, krwi膮 偶ycia, krwi膮 narodzin, pierwotnymi kom贸rkami narodzenia, b艂ogos艂awionemu papie偶owi i dw贸m tysi膮com dziej贸w chrze艣cija艅stwa, plus dwa i p贸艂 starego testamentu. Egzageruj臋? Spisuj臋 tylko fakty, kt贸re akurat dzisiaj tu teraz, spad艂y na mnie, zala艂y ca艂ego....

MOJA PIOSNKA POL. - (I'll speak to him again. What do you read, my lord?... HAMLET. - Words, words, words! Shakespeare). 殴le, 藕le zawsze i wsz臋dzie Ta ni膰 czarna si臋 prz臋dzie: Ona za mn膮, przede mn膮 i przy mnie, Ona w ka偶dym oddechu, Ona w ka偶dym u艣miechu, Ona we 艂zie, w modlitwie i w hymnie... * Nie rozerw臋, bo silna, Mo偶e 艣wi臋ta, cho膰 mylna, Mo偶e nie chc臋 rozerwa膰 tej wst膮偶ki; Ale wsz臋dzie - o! wsz臋dzie, Gdzie ja b臋d臋, ta b臋dzie: Tu w otwarte zak艂ada si臋 ksi膮偶ki, Tam u kwiat贸w zawi膮zk膮, Owdzie stoczy si臋 w膮sko By jesienne na 艂膮kach prz臋dziwo: I rozmdleje stopniowo, By ujedni膰 na nowo, I na nowo si臋 zro艣nie w ogniwo. * Lecz, nie kwil膮c jak dzieci臋, Raz wywalcz臋 si臋 przecie. Niech mi puchar podadz膮 i wieniec!... I w艂o偶y艂em na czo艂o, I wypi艂em, a wko艂o Jeden m贸wi drugiemu: "Szaleniec!!" * Wi臋c do serca, o rad臋, D艂o艅 ponios艂em i k艂ad臋, Ali膰 nagle zastygnie prawica: G艂o艣no 艣mieli si臋 oni, Jam pozosta艂 bez d艂oni, D艂o艅 mi czarna obwi艂a p臋tlica. * 殴le, 藕le zawsze i wsz臋dzie Ta ni膰 czarna si臋 prz臋dzie: Ona za mn膮, przede mn膮 i przy mnie, Ona w ka偶dym oddechu, Ona w ka偶dym u艣miechu, Ona we 艂zie, w modlitwie i w hymnie. * Lecz, nie kwil膮c jak dzieci臋, Raz wywalcz臋 si臋 przecie; Z艂otostruna nie opu艣膰 mi臋 lutni! Czarnoleskiej ja rzeczy Chc臋 - ta serce uleczy! I zagra艂em... ...i jeszcze mi smutni茅j.

Gdyby jaki艣 szaleniec lub jaka艣 wariatka nasta艂a w mojej/naszej gminie i chcia艂/艂a dokona膰 aborcji dziej贸w najnowszych i nazwy szko艂y - niech powstanie Polska w obronie. Z dawna Polski Ty艣 Kr贸low膮 Maryjo, Ty za nami przem贸w S艂owo, Maryjo. Kode艅ska, Cz臋stochowska, Annopolska, wkr贸tce tak偶e Wile艅ska.

Gdzie偶bym ja to wszystko m贸g艂 wymy艣li膰? Pisa艂em w gor膮czkowym po艣piechu dzisiaj 24 Sierpnia, rano w domu w Annopolu, jakbym jakie requiem pisa艂. Skrobi臋 gor膮czkowo w Ogrodzie, i - jak mieli艣my swego czasu na wizyt贸wkach (Mirek, jak si臋 domy艣lacie ojciec chrzestny Andrzeja, akurat siedzia艂 kiedy艣 przed now膮 drukark膮 i mia艂 par臋 arkuszy papieru wizyt贸wkowego, "co wam wpisa膰" - a my, - 偶e "nie mamy tytu艂贸w ani innych zaszczytnych danych", po kr贸tkim zamy艣le powiedzia艂em, - napisz "U Matki Bo偶ej Annopolskiej". To akurat - sam z siebie - dopisa艂 niebieskim tuszem i kursyw膮.

C'est tous/toutes. C'est tous (et toutes) ce que nous sentons que nous avons re莽u et..." - par臋 s艂贸w i zwrot贸w jeszcze pozosta艂o. Ale pi膮te przez dziesi膮te. Z omoc膮 Google-t艂umacz mo偶na dobrze si臋 bawi膰 co nie co od艣wie偶aj膮c wiedz臋 j臋zykow膮, ale lepiej powiem to wprost i po naszemu :-)

Przyjmuj膮c dar stajemy si臋 wsp贸lnot膮 (communio) z ofiaro-dawc膮. Nie ma daru bez ofiarodawcy. Nie ma wsp贸lnoty bez ofiary, bez przyj臋cia daru. I ofiaro (wsp贸lnoto- komunio-) Dawc膮. Pt, takie tam moje - i na w艂asn膮 odpowiedzialno艣膰 - spekulacje. Wym膮drzalstwo z powodu zbyt d艂ugiego siedzenie nad postem na bloga.

Wystarczy艂o j臋zyka, Ducha, wsp贸lnoty, komunii, by zrozumie膰 ostatni膮 przemow膮 belgijskiego katechety (prac臋 dyplomow膮 pisa艂 z Henry Newmana) na emeryturze. Edward te偶 - tak jak ja - cho膰 frankofon, m贸g艂 wtedy tylko s艂ucha膰: o prze偶yciach wewn臋trznych, bardzo wewn臋trzo-偶yciorysowo-g艂臋bokich, osobistych, 偶e ani ksi膮dz, ani biskup, nie czuli, nie rozumieli, co znaczy艂o jego 30 lat sp臋dzonych w ma艂ej wsi we Francji, nie za daleko od Taize, w Burgudii. 呕e dwoje muzu艂man贸w nawet poprosi艂o o chrzest, bo zobaczyli co艣? 艣wiadectwo? i uwierzyli.

Ja tylko doda艂em, 偶e te wszystkie ksi膮偶ki, 3 plus 5 tom贸w Norwid贸w, ka偶dy dzie艅 i ka偶de s艂owo prawie policzone, i zeszyty annopolskie dawno przedwojenne (przed wojennych 艣wiadectw, a jeden z nich nosi nazw臋 "Ksi臋ga ko艣cielna", bo chcieli ko艣ci贸艂 zbudowa膰 "na wprost Marysina" i musieli datki od ca艂ej rodziny - od ma艂ego po starego - zapisywa膰... a wysz艂a kronika, gdzie s膮 marzenia 12-letniego p贸藕niejszego mojego ojca, jego si贸str i brata, 偶e chc膮 by膰 jak..., na wz贸r..., ksi膮dz Skorupka si臋 tam przewija i wujek Kazio, ten od Prusa chrze艣niak i z Katynia-m臋czennik? chyba nie, kartka z Katynia jest raczej pogodn膮, trze藕w膮 organiczn膮 cz臋艣ci膮 tego bloga, i tak rozumiemy imiona i 偶ycie, biblijnie, ko艣cielnie, "i nic nie przepad艂o, ale idzie w wieczne...", i 偶e "sko艣cielnili艣my si臋" powiedzia艂by Norwid). Pielgrzymka Marii Kr贸lowej (powinienem ju偶 dawno rozbudowa膰 jej profi/stron臋) do Ziemi 艢wi臋tej, i klimat i duch II Rzeczypospolitej, z kardyna艂em-prymasem Hlondem, i wiekopomne s艂owa z Kartaginy ":
„Przed rokiem w tym偶e czasie mia艂am szcz臋艣cie by膰 w Ziemi 艢wi臋tej i widzia艂am Betlejem, gdzie si臋 narodzi艂 Zbawiciel, Nazaret, gdzie pracowa艂, Kafarnaum, gdzie naucza艂, Kalwari臋, gdzie m臋k臋 poni贸s艂 i Jerozolim臋, gdzie zmartwychwsta艂, a teraz ogl膮da艂am chwa艂臋 Jego w Naj艣wi臋tszym Sakramencie na Kongresie Eucharystycznym w Kartaginie nad Morzem 艢r贸dziemnym” (jest w tym po艣cie, na tym blogu, w Osobnym bardzo 艣wiecie).
Lecz po co ja to - i komu - pisz臋 po raz setny?

Pokazuj膮c na koniec, przy po偶egnaniu, ju偶 po otrzymaniu zaproszenia dla ca艂ej rodziny na 艣lub i wesele Edwarda i Claire w Brukseli, pokazuj膮c ksi膮偶ki i t艂umacz膮c si臋 z tego, 偶e zazwyczaj le偶膮 wok贸l komputera, a dzi艣 nie le偶膮, bo oni przyjechali i przy stole si臋 siedzi, je, pije kaw臋 i rozmawia - powiedzai艂em,  偶e to nie ma wi臋kszego znaczenia, r贸偶ncy - 偶yj臋, czy nie 偶yj臋, bo TO WSZYSTKO 呕YJE, ja tylko mam udzia艂. I doda艂em "dzisiaj i ka偶dego dnia na norwidiana.blogspot.com Norwid przez Kielce do nas pisze listy". TO WSZYSTKO 呕YJE. BYLO-JEST- wi臋c-BEDZIE.

A potem sk膮d(?) my艣my im takie imiona dawali: Jan-Maria, Zofia-Stanis艂awa, 艁azarz-J贸zef, Helena-Weronika, Andrzej-Miros艂aw, Maria-Teresa, Aleksander-Teofil. Nie z pobo偶no艣ci. Z FAKTYCZNO艢CI! Kiedy艣 si臋 m贸wi艂o, 偶e dziecko sobie imi臋 na 艣wiat przynosi. Dzisiaj - o zgrozo - rodzice wymy艣laj膮. Przestali czyta膰 rzeczywisto艣膰, nawet z pomoc膮 i  we w艂asnych dzieciach. Czy dziwne, 偶e tak niewiele rozumiej膮 z 呕YCIA I 艢MIERCI.

Pami臋tam, jak kiedy艣 w Legionowie, 艣wi膮tecznie zebrani (zgromadzeni, ecclesiastes) przy Bo偶ym Narodzeniu wyci膮gn臋li艣my ju偶 tylko od Mamy (wzi臋li艣my na spytki), jak to by艂o z naszymi imionami. Opowiedzia艂a, po kolei, cho膰 cz臋艣膰 ju偶e艣my znali, ja nagrywa艂em na magnetofonowej ta艣mie, gdzie to kto dzisiaj znalaz艂. Ale zawsze chcieli艣my wiedzie膰, i po wiele razy by艣my s艂uchali, jak o by艂o na pocz膮tku z nami: Zofia-Weronika, Maria-Ludwika, J贸zef-Antoni-W艂adys艂aw, Jadwiga-Janina, Anna-Maria.

Chyba wpisz臋 dedykacj臋 - Gra偶ynie, kt贸ra wraca dzisiaj tylko z Rzymu przez Sulej贸wek do Annopola. Legenda? O 偶yciu i 艣mierci.

PS.1
Zauwa偶y艂em nie艣cis艂o艣膰 na stronie, link "Maria Kr贸l Polak Wszechczas贸w", odsy艂a艂 do strony g艂贸wnej portalu. Bo czego艣 nie dojrza艂em przy wklejaniu adresu URL (chyba), co艣 si臋 nie wyci臋艂o z poprzedniego, zosta艂a jaka艣 niepotrzebna literka/znak.... coraz bardziej nienawidz臋 tej roboty na komputerze (w Internecie). Nie spos贸b nie paln膮膰 b艂臋du o gigantycznych konsekwencjach. Oczy nie te, palce nie te, koncentracja nie ta (zw艂aszcza po jakim艣 czasie tej ohydnej gor膮czkowej, bywa 偶e w uniesieniu, pracy). W strasznej technologii papierowej trzeba by艂a a偶 po偶aru lub powodzi, by zniszczy膰 swoj膮 wcze艣niejsz膮 prac臋. W ICT fiu, byle co. W edytorach - p贸艂 biedy, bywa, 偶e si臋 zapisuje na bie偶膮co, gor膮co, co艣 mo偶esz straci膰, co艣 przywr贸ci膰,  w przegl膮darkach?! - wystarczy, 偶e kto艣 wejdzie do pokoju, zapyta,w艂膮czy telewizor z nag艂膮 sensacj膮, odwr贸cisz si臋, rozkojarzysz, rozstroisz maszyn臋 kognitywn膮 pracuj膮c膮 na najwy偶szych swoich (coraz mniejszych) mo偶liwych obrotach.

Dobrze, je艣li w odpowiednim momencie wyko艅czony odejd臋 od monitora i klawiatury. Ba! - ale to coraz rzadziej si臋 zdarza. Nie wiem, czy mog艂oby nie by膰 dzisiejszego (d艂ugiego) posta. Mo偶e? -pod jakimi艣 szczeg贸lnymi warunkami, ale skoro jeszcze 偶yj臋?

Dwa obrazki z dziej贸w kultury przysz艂y mi na pami臋膰.
1) lektura na lektoracie z rosyjskiego na PW. Pami臋tam dwie: a) budow臋 wielkiego pieca (ale tylko,  ze by艂a i to na zaliczenie), b) z 偶ycia starego Piotra Czajkowskowo ( 袩褢褌褉 袠谢褜懈褔 效邪泄泻芯胁褋泻懈泄) - " a uchodzi wy wsie ludzie, zabieraj膮cy mienia wsio, czto u mienia najdoro偶szewo, wremia, co艣 jak "袙褘 胁褘褏芯写懈褌械 芯褌褋褞写邪, 胁褋械 谢褞写懈, 蟹邪斜褉邪胁 (胁芯褉芯胁邪褌褜) 屑械薪褟, 褔褌芯 屑芯械 褋邪屑芯械 写褉邪谐芯褑械薪薪芯械, 胁褉械屑褟"
2) "id藕cie ju偶 sobie st膮d, wy , miastowe ludzie, tu wyrozumienia trzeba. Wyrozumienia trzeba" - prosta gosposia chorego ju偶 i to terminalnie doktora Adriana Leverk眉hna, Doktora Faustusa, 偶ywot kompozytora niemieckiego opowiedziany przez przyjaciela, dr hc Tomasza Manna.

Co ja dzi艣 prze偶y艂em? Biedny Android by艂 艣wiadkiem. Wieczorem doczeka艂 si臋 Olek, w obecno艣ci pozosta艂ych. My艣l臋, 偶e wczoraj tak偶e Jasiek (niech si臋 w takiej chwili w艂膮czy Skype... na przyk艂ad). Dzieci mog膮 (staj膮 si臋) ofiarami bezradno艣ci (czasem rozpaczliwej) ojca. Ztym si臋 偶y膰 (d艂ugo) nie da. I lepiej nie warto.
U Matki? - chyba tak nigdy nie by艂o i chyba nie b臋dzie, nie jest tak uwi膮zana do tego narz臋dzia pracy, co najwy偶ej przy艣le niezrozumia艂y, nie do odczytania sms. Z tych samych powod贸w. Dzieci! - b艂agamy o wybaczenie. Jak Iwan Ilicz.

PS.2
Nie b臋d臋 ju偶 (chyba) przeprasza艂 za d艂ugie posty. Za za d艂ugie 偶ycie!?

PS.3
Nie mia艂em zamiaru, a sk膮d偶e, tak u偶ywa膰 Norwida. To te偶 przez znaczniki html, kt贸re skoro nie wskoczy艂y same, to ich ju偶 nie szuka艂em. Wybaczcie. Nie czytajcie takiego norwida, mo偶ecie zawsze poprawne(go) odnale藕膰.

PS.4
O 23.40 wr贸ci艂em do tekstu i spe艂ni艂em obietnic臋, wpisa艂em dedykacj臋 Na samej G贸rze! - nie jestem (bardzo) zawzi臋ty :-)

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz