poniedziałek, 15 października 2012
Spotkałem człowieka!
Cóż za wydarzenie! Gdzie? W Internecie!
No i wysłałem dużo poczty z listem otwartym „O deprawacji publicznej”, to też dało mi oddech spokoju. Do każdego dołożyłem list przewodni. Coś jednak w tej sprawie zrobiłem. Nie przeszedłem obok „leżącego na drodze do Jerycha”. To – jak się okazuje – leży współczesna pobita kultura (ofiara wojen czy bogactwa), już, albo się właśnie pokłada (wzdłuż drogi?). Powiedział mi to człowiek, którego spotkałem w Internecie, z rana. Wypisałem mu się w mankiet, wygadałem, nie wiem, czy nie za bardzo, za wiele. Zobaczymy, (jeśli) gdy odpowie, więc na razie cieszę się na 97%.
Poszedłem więc na tym głębszym oddechu w las. Oddychać jeszcze większym tlenem? Las sobie mnie przypomniał, ja – las. Cztery grzybki znalazłem, malutkie, maciupeńkie, ważniejszy był pierwszy spacer od dawna i myślenie, oddychanie istnieniem, jak przed naszą epoką lodowcową. Widać, że mógłbym jeszcze pochodzić, popływać i pograć w tenisa, pojeździć na rowerze, może nawet na koniu :-)
Ale gdzie jest ten świat, ta moja wiecznie poszukiwana półkula prawdy?
Ja żyć bez prawdy nie umiem, na co mam dwa doświadczalne dowody. Pierwszy – stopniowe zamieranie w epoce fałszu za wójta Łapki. Drugi – ożywam, gdy spotykam Porta Fidei, Fides et ratio, albo podobne roz-ważenie prawdy do końca, szczerze, w istocie i aspektach istotowych i konstytutywnych, bez zahamowań nijakich i polityki.
A PO CO ŻYJE - dawny-stary - CZŁOWIEK, nie ponowoczesny? Z prawdy i dla prawdy, która daje wolność i moralność, a bez której nic się wcześniej nie stało, z tego, co się stało (także wśród nas). Dawny człowiek spotkania, dialogu lub zwykłej rozmowy o sobie, o swoim imieniu, w którym istota była kiedyś ukryta. I koniecznie z (jednym) obliczem, które objawie (naj)WIĘCEJ.
Ile myśmy stracili tego świata i życia! Ile ja straciłem! W nieustannym festynie fałszu, który nastąpił po I Kadencji był fałsz, tak jak, po festiwalu Solidarności był stan wojenny. Żyć się ode-chcie-wało po trochu, po trochu, zupełnie, kompletnie nie raz. Ile razy! tak myślałem, czasem powiedziałem komuś. Żyć się przestawało kawałek po kawałku. Nawet szkołę chciał likwidować zły ktoś, nie sam, z pomocą usłużnych beneficjentów tamtego systemu „wójtokracji”.
Jak bardzo ważne było po-ranne spotkanie w Internecie człowieka! Ile mi wyjaśnił! Generalnie? - że to można już prześledzić w publikacjach naukowych i takichże badaniach (znów odwrotnie), że na naszej pół-kuli nie chce się już ludziom chcieć, zwłaszcza bardziej być, chce się więcej mieć. Ot, i wyjaśnienie, ale czy pocieszające?! Dotyczy sporego segmentu Ludzkości, może całej pół-nocnej pół-kuli, więc nic dziwnego, że i nas, ludu, który dopiero co uzyskał prawo do większej konsumpcji i posiadania (odwrotnie?).
"Nigdy jednak wcześniej nie uczyniono ze słabości człowieka wiodącego elementu konstytutywnego jego natury. Ponowoczesność przełamała tę barierę osłabiając rozum poprzez podważenie zarówno filozoficznej, jak i teologicznej hierarchii prawd" naukowych, życiowych, egzystencjalnych! - co znamy ze staropolskiego zawołania „hulaj dusza, diabła nie ma”. Jak diabła, to i Boga i drugiego człowieka, a nawet śladów podmiotu w sobie. Narodził się nowy byt w kulturze – człowiek bez-podmiotowy.
Nastąpiło jakieś zachłyśniecie chwilą posiadania (zmylenie posiadania chwili?), niebezpieczeństwo znane wszystkim rodzicom małych dzieci. I kwitnie w konsekwencji - tak lub inaczej - węziej lub szerzej, negacjonizm i pozoranctwo. W miejsce negowanych wartości coś trzeba przecież wprowadzić! Tak więc mało jest dla mnie pocieszające, że dupeerele rodzą się z dwóch stron, z tego co było, i z tego, co położyło się, a właściwie na naszych oczach kładzie się dopiero na drodze (już nie pielgrzyma, konsumenta kulturalnego, ze strukturalną blokadą rozwoju którejś pół-kuli, a jakże).
Przyznaję, nie wi(e)działem tego tak. Myślałem, że straty ponieśliśmy niepowetowane GŁÓWNIE przez brak wolności lektur i myśli i wszystkiego w PRL. Że głównie to tak i już. A jest jeszcze gorzej, głupota jest jeszcze bardziej galopująca, o rany! z dwóch stron.
Co odkryłem i co dodało mi tlenu w procesie rozsyłania listu otwartego „O deprawacji publicznej”? Otóż nie małe to było/jest odkrycie. Mianowicie, że tworząc grupę mailową „sejmowa” wszyscy byli mi bliscy, i równi jak litery w kodzie paskowym :-)
... bez rozróżniania przynależności partyjnej!
Mój kod paskowy barw partyjnych nie czyta, wyłapuje za to na kosmiczną odległość Człowieka. Tego najmniej się spodziewałem, a jednak. Tworząc listę, dla wygody użyłem klucza alfabetycznego. Co mnie obchodzi przynależność partyjna parlamentarzysty wybranego „przez naród” dla podźwignięcia odpowiedzialności za nasze wspólne losy, kiedy zwracam się uczciwie jak Polak do Polaka o bezinteresowne zainteresowanie i podjęcie działań, które są w zakresie jego obowiązków i powołania?!
Każdy może się nam dobrze przysłużyć - nie tylko Bóg Ojciec - jeśli usłyszy nasz głos i jakoś na niego odpowie. Każdy (wiedny i bezwiedny "obraz i podobieństwo"). Po cóż tu ideologia - jest prawo stanowione narodu, konstytucja! Telewizja wypacza obraz życia, bo zawsze preparuje (kłótliwe) show, by podkręcić licznik oglądalności.
Pocieszyło mnie, bo czyż nie jest wielkie i przez to także pocieszające, że zajęli się już nami - i naszym coraz większym problemem, pomniejszającym się rozumem - naukowcy! Już to dostrzegają, może coś poradzą? Mogę im pomóc swoim opisem „deprawacji publicznej”, zaobserwowanej na samym gminnym dole. Ale smutna myśl druga – więc na cóż Jan Paweł II napisał się tyle encyklik, posoborowych of course, skoro ludzie wierni z wiernych nawet, nie tylko, że nie chcą czytać, ale przełamując się i czytając nie mogą zrozumieć! Skoro wcześniej nastąpiło wyłączenie jakiejś części rozumu? Pomniejszenie go. Z kim jak rozmawiać o wierze i rozumie, słynnym Fides et ratio? Komu się chce szybować jeszcze na dwu skrzydłach do kontemplowania prawdy? Lepszą rozrywką jest spadanie w kosmicznym skafandrze z wysokości 40 kilometrw z prędkością dźwięku. Ot, kultura...!? Raczej technologia.... życia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prosimy jaśniej bo nie wiadomo o co chodzi. Znowu czepiasz się człowieka tylko dlatego że był lepszy od ciebie ohydne to.
OdpowiedzUsuńBiedny nie-znajomy!
OdpowiedzUsuńGdzie Ty (jeśli nie jesteś robotem) widzisz czepianie i ohydę? To jest właśnie post o wielkości człowieka! O wielkości każdego spotkania z Człowiekiem! (nie o nie-ludzkich anonimach, bo mogą to być tylko maszyny piszące).
O ludzki, bijący nie ludzko głowa o głowę katecheto. Byłeś wójtem tylko raz bo więcej nie chcieli cie faryzeusze, gdyż poznali się że nie nadajesz. Wszędzie cie było pełno a teraz ludzie nie chcą mieć nic wspólnego żalisz się jak ach szkoda czasu i prądu takich ludzi .
OdpowiedzUsuńSą to tylko maszyny piszące. Ludzie-osoby mają imiona i oblicze.
OdpowiedzUsuń