pi膮tek, 19 pa藕dziernika 2012

Rozmowa (dw贸ch) duch贸w


Ale niestety, tylko w tym tek艣cie - nie rozmawiamy ze sob膮, my miejscowi ludzie. Nie rozmawiamy ze sob膮, my - mieszka艅cy Strach贸wki, ani (tak naprawd臋) my - nauczyciele szko艂y o dumnej nazwie Rzeczpospolitej Norwidowskiej.
呕yjemy obok siebie, w r贸偶nych (dw贸ch?) szko艂ach my艣lenia i widzenia 艣wiata.

Ale to nie znaczy, 偶e nie toczy si臋 jaka艣 rozmowa. Bezg艂o艣na, podsk贸rna, pod dywanem. Rozmowa dw贸ch duch贸w. Dw贸ch 艣wiat贸w, dw贸ch polskich ojczyzn, dw贸ch gmin, dw贸ch ko艣cio艂贸w (religii) nawet, bo dw贸ch wizji cz艂owieka, czyli? - wracaj膮c do pocz膮tku - dw贸ch duch贸w.

Zda艂em sobie spraw臋, tak wyra藕nie, tak ostro, gdy zn贸w zasiad艂em do komputera, by pisa膰. By si臋 wypisa膰? Raczej, by wypisa膰 TO, co we mnie siedzi i krzyczy. P艂acze? - te偶. Modli si臋? - a jak偶e, inaczej nie potrafi艂bym tego znie艣膰, ani (prze)偶y膰.

Dlaczego zasiad艂em - i tym razem, dzisiaj - do pisania? Bo duch wo艂a. G艂os wewn臋trzny? Mo偶na tak powiedzie膰, ale duch jest wyra偶eniem silniejszym (bardziej adekwatnym).

Wi臋c zebra艂em wszystkie si艂y i zasiad艂em jeszcze raz, by pisa膰 (mo偶e si臋 okaza膰, 偶e nie raz ostatni, ale to ju偶 nie w mojej dykasterii).

TO musi mnie zastanawia膰, bo coraz cz臋艣ciej nie chc臋 siada膰 do komputera, by stuka膰 w nieme-bezzwrotne klawisze. Coraz cz臋艣ciej ju偶 "nie chce mi si臋 z Wami gada膰". Tylko z Duchem (Bo偶ym). Z Duchem Prawdy. Z Duchem Mi艂o艣ci Mi艂osiernej, odwiecznej, bez pocz膮tku i ko艅ca:
  • duchem otwarto艣ci
  • szczero艣ci bezgranicznej i ufnej, a偶 po przejrzysto艣膰
  • duchem prawdy i m臋stwa ('m臋stwa bycia' tak偶e)
Po drugiej stronie ZN脫W stoj膮:
  • nieufno艣膰
  • podejrzliwo艣膰
  • pogarda
  • ksenofobia
  • negacja (a偶 po negacjonizm!)
  • kompleksy (kt贸re ka偶dy ma i mie膰 mo偶e, ale nie mo偶e czyni膰 z nich „cnoty”)
  • zamkni臋cia na rozmow臋, spotkanie, na DIALOG (a偶 po prawdziw膮 blokad臋 na innych)
  • uprzedzenia i za-cofania, ale – o dziw nad dziwy - nie jako wady ludzkie, ale jako normy” i zasady dzia艂ania! sporej grupy ludzi
  • anty-intelektualizm
  • anty-wiara, anty-rozum, anty-kultura, anty-ewangelia
Ci臋偶kie wystawi艂em dzia艂a, ci臋偶kie zarzuty, wi臋c tym razem nawet nie wolno mi odej艣膰 od komputera (internetowego nas艂uchu). Usi膮d臋, napisz臋 i b臋d臋 czeka艂, niczym poeta w Stepach Akerma艅skich, na odpowied藕? - wo艂anie Ojczyzny? - Ko艣cio艂a? B贸g na pewno odpowie.

Nigdy nie rzucam (staram si臋) s艂贸w na wiatr i nigdy nie uciekam od rozmowy (nawet bardzo trudnej).

Jest tak:
- otwieram z rana komputer i pisz臋, nim wszelki 艣wiat z zewn膮trz si臋 wci艣nie, namota przewa偶nie, wleje, zag艂uszy - mam 艣wiadomo艣膰 ci膮g艂o艣ci (powi膮zania) dziej贸w 艣wiata i moich osobistych, 偶yciowych - jest Historia, kt贸rej ka偶dy z nas jest cz膮stk膮, w kt贸rej te偶 dzia艂aj膮 dwa duchy (dobra i z艂a)- i jest na Jej temat wiedza, poznana, uznana, zapoznana, ignorowana, negowana, odrzucana itd.
Poprzestan臋 w tej wyliczance na tym, co ka偶dy widzi, s艂yszy, czuje... realnie i zdrowo-rozs膮dkowo nie wchodz膮c w g艂臋bsze filozofie. Filozofi臋 i teologi臋 zachowam, tym razem, dla siebie - je艣li to w og贸le mo偶liwe :-)

Siadam z rana i pisz臋 to, co jest moim duchem, bo 偶yj臋 do艣膰 d艂ugo, wi臋c to, co widzia艂em, s艂ysza艂em, pozna艂em, uczestniczy艂em itd., czyta艂em, my艣la艂em, pozna艂em, modli艂em si臋, prosi艂em, b艂膮dzi艂em, grzeszy艂em, do艣wiadcza艂em na sobie przebaczenia, pojednania, mi艂osierdzia... zd膮偶y艂o si臋 uduchowi膰 (przej艣膰 w stan duchowy). Taki duchowy proces sublimacji, albo sublimacja duchowa.

Do艣wiadczy艂em ogromu dobra, widzia艂em mas臋 pi臋kna, pozna艂em wiele prawdziwych opowie艣ci, historii, sam膮 Prawd臋 te偶. O tym jest moje pisanie, m贸j blog i ten post.

Wielkim naporem do pisania jest drugi duch, kt贸ry si臋 przeciwstawia pierwszemu. Duch negacji, wrogo艣ci, zaprzeczania wszystkiemu, w co wierz臋 (dzisiaj i wtedy wierzy艂em, w 1981), kim jestem i by艂em, co robi臋, zrobi艂em, co my艣l臋, m贸wi臋, pisz臋. Wszystkiemu – przede wszystkim – co, w jakikolwiek spos贸b wi膮偶e si臋 z Kapaonami, Gra偶yn膮, z ca艂膮 nasz膮 rodzin膮, z nami - 偶yj膮cymi realnie, dzia艂aj膮cymi na polu swoich powo艂a艅, obowi膮zk贸w 偶yciowych i zawodowych.

Sytuacja taka, jest na tyle niezdrowa i niebezpieczna, 偶e napisa艂em drugi list otwarty w 偶yciu „O deprawacji publicznej”, by wszyscy, ci, co powinni, wiedzieli, znali, mieli 艣wiadomo艣膰 nie tylko naszej sytuacji, ale tak偶e swojej roli i odpowiedzialno艣ci. Wojna dw贸ch 艣wiat贸w poci膮ga wiele ofiar, po obu stronach frontu.


Bezpo艣rednim impulsem dzisiejszego (na)pisania by艂y wczorajsze katechezy. To w og贸le jest oddzielny temat - nierozpoznany zreszt膮 przez kultur臋 – czym s膮 katechezy (mo偶e para-liturgi膮?), jakie rzeczy si臋 na nich dziej膮. Uprzedzaj膮c 偶achni臋cia zazdrosnych nauczycieli (wsz臋dzie, bez granic) szybko dopowiadam - nie przecz臋 przecie偶, 偶e mog膮 i dziej膮 si臋 na ka偶dej lekcji, ka偶dego przedmiotu, ale niech opisz膮. Pro艣my wszyscy o z艂otostrunn膮 lutni臋, cho膰 jej posiadanie to pewnie – i tylko sobie to m贸wi臋 - nie przywilej, lecz zobowi膮zanie. Skaza膰 mo偶e na ci臋偶kie krzy偶e i norwidy.

Ja jestem silny tylko tym, co prze偶y艂em, swoim 偶yciem, a nie filozofi膮, kt贸ra jest dla mnie tylko pomocnikiem. Moj膮 siln膮 stron膮 jest wiara rozumna (Wiara i rozum, Fides et ratio). „Jam nie z soli, ani z roli, ale z tego, co mnie boli”.

Co m贸wi膮 - co mnie powiedzia艂y - dwie wczorajsze sytuacje? Mnie, czyli jakiemu艣 konkretnemu cz艂owiekowi-osobie z du偶膮 samo-艣wiadomo艣ci膮, czyli tego, co si臋 dzieje we mnie i w 艣wiecie zewn臋trznym?! Powiedzia艂y mi - „Patrz! Jak wygl膮da i jak mo偶e wygl膮da膰 艣wiat! Nasz ludzki 艣wiat! Takie wydarzenia pokazuj膮 rozpi臋to艣膰 danych nam mo偶liwo艣ci, od-do, s膮 wzorcem „metra”, miar膮 miar, "od kt贸rych zale偶y sens ludzkiego 艣wiata”?

To wszystko mia艂em, jak w pigu艂ce w sobie, kiedy wyje偶d偶a艂em do szko艂y.

Z艂o w 偶yciu spo艂ecznym, publicznym mo偶e by膰 wielkie, ale lekarstwo jest proste – spotkanie i rozmowa, kt贸ra przechodzi w dialog. Oczywiste, 偶e os贸b! - nie zanonimowanych cyborg贸w :-)

Po paru rozmowach, kr贸tkich, w przelocie, z trzema/czterema ksi臋偶mi, jednym i drugim profesorem, jednym proboszczem i nawet dziekanem, chocia偶 z tym ostatnim w jedn膮 stron臋, a innego tylko czyta艂em (ale po lekturze mam wra偶enie braterstwa), a tak偶e po paru postach, 艣wiadectwach na blogach i w innych publikacjach, zrozumia艂em jak wielka cz臋艣膰 i znaczenie moich do艣wiadcze艅, przemy艣le艅 (empirii, ale i wiary i rozumu) jest, s膮 po prostu darem pokoleniowym. Zosta艂o dane bardzo wielu, jestem jednym z nich.

Rozstrzygn臋艂o TO si臋 w naszych pocz膮tkach my艣lowych, oko艂o-maturalnych i potem niewiele jeszcze lat. To by艂 taki czas, walki dw贸ch 艣wiat贸w: z pierwszej i podstawowej strony: idea艂贸w - wydawa艂oby si臋, 偶e s艂abych i bezsilnych z natury! - m艂odzie艅czych, wolno艣ciowych, do艣wiadczonych i wyuczonych w rodzinie, w religii (z niez艂omn膮 postaci膮 Prymasa Tysi膮clecia), w kulturze, a po drugiej stronie sta艂y realne, „realnie” bij膮ce hordy z艂a, MO, SB, ZOMO niczym orki z „W艂adcy pier艣cieni” JRR Tolkiena, i to, czego by艂y zbrojnym ramieniem, 艣wiatowego komunizmu, a u nas patyjnego PRL-u.

W tamtej konfrontacji, W TAMTYM CZASIE – TO sam duch czasu nas prowadzi艂! by艂 si艂膮 i natchnieniem, bo ani sam Tischner, ani inny autor nie podyktowa艂 nam rozumienia i sensu ca艂o艣ci, to by艂y urywkowe lektury Heideggera, Levinasa, „Ja-Cz艂owiek-Kr膮pca:)”, a偶 do pierwszej homilii Jana Paw艂a w Rzymie i w Warszawie, w ca艂ej Polsce, po jego encykliki. Jaki totalitaryzm, jaka niewola, takie i wyzwolenie. JAN PAWE艁 II! Redemptor hominis, Dives in misericordia, Veritatis splendor, Centesimus annus, Fides et ratio... O! My艣my (ja) to wszystko prze偶yli ca艂ym sob膮. Czy mo偶na w og贸le jeszcze po tym 偶y膰! „Zobaczy膰 Neapol, Wenecj臋... i umrze膰” :)

Z艂o si臋 ci膮gle odradza, tu, tam, w nas te偶. Z艂o w mojej gminie przybra艂o, przybiera – niestety - od 18 lat formy instytucjonalne. Gmina, tzw. wsp贸lnota samorz膮dowa (albo lokalna) nie chce zna膰 prawdy, nawet o sobie. Za nic ma(j膮) "Pami臋膰 i to偶samo艣膰". To jest owoc, raczej produkt DEPRAWACJI PUBLICZNEJ.
O tym jest list otwarty, a bardziej jest 'przeciw' deprawacji publicznej - nie przeciw osobom tego lub owego i jeszcze kogo艣, kto si臋 narodzi albo sprowadzi. Oni zawsze b臋d膮, ale dobro nie musi przegra膰. Je艣li nie milczy.

Rzecz jest strasznie prosta! - dop贸ki nie znajdziemy – MY! z ka偶dej strony, wsi, gminy, ugrupowania, biura, instytucji publicznej, stowarzyszenia - w sobie do艣膰 m臋stwa, by si臋 spotka膰, dop贸ki nie zbierzemy si臋 z (pod) w艂asnym imieniem i obliczem i nie zasi膮dziemy obok siebie, albo naprzeciw, 偶eby dzielnie zmierzy膰 si臋 z ca艂膮 materi膮 偶ycia publicznego os贸b mieszkaj膮cych na naszym terenie i dlatego w ustawie nazywanych wsp贸lnot膮 samorz膮dow膮 – dop贸ty diabe艂 b臋dzie hula艂, b臋dzie poz贸r zmiany, poz贸r rozwoju, a my mo偶emy wywiesi膰 bia艂膮 flag臋 NAD CA艁A GMIN膭, wyznaj膮c, 偶e nic si臋 ju偶 nie da naprawi膰 z naszego 偶ycia i trzeba czeka膰, a偶 si臋 urodz膮, wykszta艂c膮, dojrzej膮 nowe pokolenia, wiedz膮c, 偶e bierne czekanie (nawet z najwi臋kszymi inwestycjami materialnymi) jest czekaniem na Godota.

Odrobina filozofowania - dla higieny umys艂owej - pojawia si臋 w tym po艣cie tylko w ostatnim akapicie (rozbitym na dwa, dla optycznej wygody czytaj膮cego, w tym gronie mnie). Przyjaznej filozofii (m膮dro艣ci) 艣wi臋tego Augustyna i ksi臋dza Tischnera - "Nie rozpaczaj: jeden z 艂otr贸w zosta艂 zbawiony. Nie pozwalaj sobie: jeden z 艂otr贸w zosta艂 pot臋piony". Nie obawiaj si臋 TEGO spotkania, nie ma w nim uprzywilejowanych, jedynym demokratycznym handicapem (absolutnie dla ka偶dego) jest gotowo艣膰 przyj臋cia prawdy. Scena takiego SPOTKANIA ma by膰 miejscem przyjaznym dla ka偶dego uczestnika. Musi! Od tego zale偶y dalszy ci膮g i sens. "W momencie Spotkania (uczestnicy s膮 naprzeciw siebie) istotn膮 rol臋 odgrywa to, co maj膮 za sob膮. Chodzi tu o pewne zaplecze spotka艅, czyli szeroko poj臋t膮 sfer臋 prze偶ywanych przez ludzi warto艣ci. Zaplecze tworzy hierarchicznie uporz膮dkowany 艣wiat spraw wa偶nych i mniej wa偶nych, chwil b艂ahych i donios艂ych. Owocny dialog mo偶e wyst膮pi膰 tam, gdzie hierarchie uczestnik贸w wzgl臋dnie si臋 ze sob膮 zgadzaj膮" (tutaj).

Czy co艣 jeszcze? Tak, „twarz jest kluczowym s艂owem, kt贸re opisuje spotkanie z Innym. Spotkanie to jest wydarzeniem. Ten, kto spotyka, transcenduje poza siebie w podw贸jnym sensie: ku temu, komu mo偶e da膰 艣wiadectwo oraz ku Temu, przed kim mo偶e je z艂o偶y膰. Twarz jest dana jako obecno艣膰, przytomno艣膰, na mnie lub ku mnie skierowana” (tam偶e)

PS.1
Zapis dnia katechetycznego da艂em na stron臋 szkoln膮 do zak艂adki "Katecheza W Szkole Podstawowej":

Przed wyjazdem:
Co wy艣cie zrobili ze mn膮, ze mnie, z moj膮 gmin膮 (rodzin膮), z moimi klasami, z niekt贸rymi uczniami... ale chyba przede wszystkim z siebie! Przyjecha艂em kiedy艣 (1980/81) do Was, budowa膰 woln膮 Polsk臋, lepszy 艣wiat, a wy艣cie odrzucili nie tylko mnie, ale i tamt膮/t臋 propozycj臋 i ukuli obelg臋 „siewcy nienawi艣ci”. Wiem, na jak膮 melodi臋 艣piewa膰 t臋 pie艣艅.
Sw贸j 偶yciorys? Nie! - do 偶yciorysu bardziej pasuje melodia innej piosenka - „Tyle dobrego zawdzi臋czam Tobie Panie... wszystko, co mam, od Ciebie przecie偶 jest”.

Wyje偶d偶am z domu, jak ju偶 os膮dzony. Ba! Pot臋piony - przez wielu z was. Przez 99% - zamilczany na 艣mier膰.
Zamiast rado艣ci na 艣wi臋to, jakim jest ka偶da katecheza, czyli DZIALALNO艢膯 BOGA w艣r贸d nas, jest zal臋kniony klimat przez szpieg贸w, podgl膮daczy, wrog贸w jawnych i skrytych, przez faryzeusz贸w i innych niechlubnych Rodak贸w, zbieraj膮cych si臋 po dw贸ch, po trzech, po ilu艣… i zmawiaj膮cych si臋 przeciwko kilku my艣lom, co nie nowe.
Trudno nie odnie艣膰 wra偶enia, 偶e zamienili艣cie - mo偶e tylko pod tym wzgl臋dem - gmin臋 w zbiorowego anonima, nawet (moj膮) szko艂臋 i parafi臋 (dostaj臋 anonimy za swoj膮 obecno艣膰 w ko艣ciele i co bym w niej nie zrobi艂).

Mog臋 偶y膰, bo znalaz艂em przyjaci贸艂, braci i siostry w - i o! - tej samej wierze i idea艂ach w bli偶szym i dalszym 艣wiecie, dzi臋ki Internetowi. Z nimi rozmawiam o wszystkim, tak偶e o nas, o naszym 偶yciu w gminie, szkole, parafii, z ca艂膮 nasz膮 (ich) prawd膮 (rado艣ciami, smutkami, nadziejami...). Dzielimy si臋 prawie ka偶da prawd膮, pi臋knem i dobrem.

Cho膰 mijam si臋 codziennie ze zbiorowym gminnym anonimem, nie ma we mnie i nie b臋dzie zgody na ten stan (fa艂szu? Kompleks贸w spo艂ecznych Hipokryzji? Zbiorowej dulszczyzny? - jak nazwa膰 adekwatnie? u偶ywam okre艣le艅 wyniesionych z polskiej szko艂y, polskich lektur obowi膮zkowych), nie b臋d臋 jeszcze jedn膮 malowan膮 lal膮, w艣r贸d malowanych lal(k贸w) . O偶yj, albo gi艅:
„sta艅 Sta艅czyku
st贸j stoiku
si膮d藕 sofisto
rusz si臋 perypatetyku
b膮d藕! cz艂owieku”

PS.2
Sk膮d mam wiedzie膰, czy za ostro napisa艂em, a mo偶e nie, bo ta konwencja tak ma!? Kogo mam przeprasza膰, co polerowa膰, poprawia膰? - skoro nikt o TYM ze mn膮 nie rozmawia, nie pomaga mi informacj膮 zwrotn膮. Tylko dialog, zdanie szczere drugiej, trzeciej i czwartej strony ulepsza, naprawia... tak偶e takie teksty.

Wystarczy艂o s艂owo ze strony w艂adzy, kt贸r膮 uznaj臋 nad sob膮, 偶ebym zobaczy艂 i uzna艂 b艂膮d, w konsekwencji wyci膮艂em i przenios艂em akapit (zapiski sprzed wyjazdu do szko艂y) i przenios艂em tutaj, jako PS.2. Ale czy nie zapominacie, 偶e to nie jest tylko pianie dla gminy Strach贸wka, i 偶e w odleg艂ym zak膮tku kraju (a nawet zagranicy) to mo偶e by膰 ca艂kiem inaczej odbierane!

To tylko przyk艂ad, epizod regu艂y "bez dialogu nic i nikt nie zna prawdy, tak偶e o sobie!". A o Drugim, to ju偶 w og贸le :(
Po "bez dialogu" - tyle lat! - wszystko mo偶e by膰 w moim (czy tylko?) 偶yciu pozbawione pewno艣ci, wyczucia, chropowate. "Nikt nie 偶yje i nie umiera dla siebie".
Ja mog臋 - i zawsze jestem gotowy - szczerze napomniany,  przeprosi膰, naprawi膰 w miar臋 mo偶liwo艣ci. Kto przeprosi za brak dialogu!?

PS.3
Na zdj臋ciu modli si臋 klasa trzecia, SP w Zespole RzN (wczorajsza katecheza, lekcja religii, osobiste i zbiorowe wyznanie wiary (w RW i R).

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz