sobota, 14 stycznia 2012

Jaka Polska, jaka gmina, jaka wsp贸lnota?

W czasach po-PRL-owskiej rzeczywisto艣ci mo偶liwych konfuzji moralnych nam nie brak. Za ma艂o przyznajemy, 偶e pomieszanie prawie musi by膰 stanem permanentnym naszego 偶ycia publicznego. Jakiej wi臋c Polski - spytam - czujecie si臋 dzisiaj obywatelami? Kto艣 to ju偶 wszystko prze偶ywa艂 przed nami. Przede mn膮 na pewno. "Dzisiejszej Polski obywatelem nie jestem, tylko troch臋-przesz艂ej i du偶o-przysz艂ej” - napisa艂. Wygl膮da na to, jakby Cyprian Norwid wcieli艂 si臋 na chwil臋 we mnie, aby postawi膰 pytania rozstrzygaj膮ce. O czym? To oddzielne pytanie :)

Na pomieszanie s膮 - na g贸rze i na dole - warunki wy艣mienite. Ale czy ono musi w艣r贸d nas kr贸lowa膰? Czy nie mo偶na mu powiedzie膰 "do艣膰" si艂膮 wiary, rozumu iprawa?
Jak g艂臋boko mo偶e miesza膰 w naszym 偶yciu? W 偶yciu konkretnych grup spo艂ecznych, wsp贸lnot samorz膮dowych, wielkich i ma艂ych zak艂ad贸w pracy (np. szko艂ach)...
Czy pomieszanie poj臋膰 w debacie publicznej musi prowadzi膰 do upodlenia? Do fa艂szowania, a偶 po zwyci臋stwo k艂amstwa prawie urz臋dowego i oczekiwania, 偶e mu wszyscy przyklaskiwa膰 b臋d膮?

Zniszczy膰 i upodli膰 gminy, ani Ojczyzny nikt nie zdo艂a w pojedynk臋, bez wsp贸艂dzia艂ania innych mieszka艅c贸w, obywateli i to nie wsp贸艂dzia艂ania przypadkowego, cz臋艣ciowego, ale bez wsp贸艂dzia艂ania 艣wiadomego, czerpi膮cego z tego korzy艣ci. Dzieje si臋 tak, bo 偶eby zniszczy膰 jak膮艣 wsp贸lnot臋 trzeba 艣wiadomie i celowo zniszczy膰 to, co stanowi o tej wsp贸lnocie. Norwid - dalej - m贸wi, 偶e chodzi o mi艂o艣膰 ("narody, b臋d膮c dzie艂em mi艂o艣ci - naprz贸d natchnionej, a potem mi艂o艣ci u艣wiadomionej - wymagaj膮 logicznie, a偶eby mi艂o艣膰 zaprzeczy艂a siebie sam膮, je偶eli ma by膰 dzie艂o ich znicestwienia dokonanym"). Tym bardziej, i偶 "偶adne dzia艂anie bez zami艂owania nie mo偶e osi膮gn膮膰 swojej pe艂ni" - jak jeszcze napisa艂 wieszcz. Wieszcz, to wi臋cej ni偶 klasyk. Z nimi si臋 nie dyskutuje :)

Nie da si臋 wi臋c by膰 samorz膮dowcem, nie zastanawiaj膮c si臋, co tworzy wsp贸lnot臋 lokaln膮, kt贸rej chce s艂u偶y膰 (albo, od czego bro艅 nas Bo偶e, na kt贸rej chce zarobi膰, lub zrobi膰 karier臋).
Ustawow膮 wsp贸lnot臋 samorz膮dow膮 tworzy z nas fakt zamieszkiwania na danym terenie. Prawie, na pierwszy rzyt oka, tylko tyle.
Odpowiednie przepisy prawne m贸wi膮 co prawda jeszcze o wsp贸lnych interesach, potrzebach publicznych, o organach smorz膮dowych, kt贸re s膮 podporz膮dkowane danej wsp贸lnocie i kt贸re reprezentuj膮 jej interesy. Prawdziw膮 si艂臋 i mo偶liwo艣ci prawne wsp贸lnoty samorz膮dowej pokazuje zapis o referendum - "cz艂onkowie wsp贸lnoty samorz膮dowej mog膮 decydowa膰, w drodze referendum, o sprawach dotycz膮cych tej wsp贸lnoty... w tym o odwo艂aniu jej oragan贸w wybieranych w poszechnych wyborach".

Dawno jednak zrozumia艂em, po latach bycia i do艣wiadczania wsp贸lnot religijnych, co艣 zupe艂nie niezwyk艂ego, 偶e dla prawdziwej wsp贸lnoty najwa偶niejszy jest Dawca, a nie statuty, regulaminy, procedury. Cz艂owiek, tylko cz艂owiek i a偶 cz艂owiek mo偶e sta膰 si臋 cz艂onkiem wsp贸lnoty przez przyj臋cie ca艂ym sob膮 (przez ca艂kowite uznanie, podporz膮dkowanie, akceptacj臋, mi艂o艣膰) daru, jakim jest wsp贸lnota. Wygl膮da jak mas艂o ma艣lane, ale opisuje sfer臋 duchow膮, wi臋c nie dziwi, 偶e nie ma innych (odpowiednich) poj臋膰. Wsp贸lnota powstaje przez przyj臋cie daru, a nie przez podpisy pod deklaracj膮. Przez deklaracje powstaj膮 zwi膮zki, grupy, stowarzyszenia itd. We ws贸lnocie samorz膮dowej jest co艣 z pradziwej wsp贸lnoty - dobrowolne przyj臋cie (decyzja, zgoda) na zamieszkaiwanie danego terytorium. W konsekwencji udzia艂 w ich wsp贸lnych dobrach - ziemia, krajobraz, zasoby naturalne, historia, kultura...

Oczywi艣cie, 偶e w zakres prawa stanowionego wi臋kszo艣膰 wymienionych aspekt贸w wsp贸lnoty nie wchodzi. Ich przyj臋cie, akceptacja, mi艂o艣膰 jest spraw膮 dobrowoln膮. Dlatego poj臋cie wsp贸lnoty mo偶e by膰 stosowane do jednostek podzia艂u administracyjnego kraju tylko analogicznie. Zreszt膮 - niestety - ma艂o kogo obchodzi rozumienie poj臋cia wsp贸lnoty. Wi臋kszo艣膰 woli pozostawa膰 (i 偶y膰) na powierzchni zjawisk.

W prawdziwej wsp贸lnocie nie ma nic przypadkowego, decyzje s膮 wynikiem wsp贸lnoty duchowej (Ducha), z kt贸rej wynika rozumienie, warto艣ci, cele, nawet wewn臋trzne czucie tej rzeczywisto艣ci (rodzaj zjednoczenia). W prawdziwej wsp贸lnocie mo偶na odkry膰 niezwyk艂y wymiar JEDNO艢CI i PROSTOTY.

To oczywi艣cie jest stan idealny. Postawmy sobie pytanie - po co wszystko w 偶yciu robimy? To znaczy to, co najwa偶niejsze! Z mi艂o艣ci - powiedzia艂by Norwid. Dla prawdy samej, tylko prawdy i wy艂膮cznie prawdy - ja powiem. Nie dla pieni臋dzy, nie dla kariery, nie dla popularno艣ci, czy pozycji w gminie. Ten, kto wierzy w Prawd臋 Obiektywn膮 i Ostateczn膮 nie poni偶a si臋 dla i do niskich cel贸w i nie zdradza idea艂贸w. Bo poni偶a艂by w ten spos贸b sam siebie i zdradza艂 zar贸wno siebie i Prawd臋 Ostateczn膮. Szkoda czasu i at艂asu, 偶eby to ci膮gle t艂umaczy膰, wyja艣nia膰 itd. Zrozumie - kto w Boga wierzy. Kto nie wierzy - jego sprawa.

Jakiej wi臋c Polski i gminy czujecie si臋 dzisiaj obywatelami?
Czy tej, kt贸ra "pielgrzymowa艂a" z ko艣cio艂a w Jadowie i wiesza艂a krzy偶 w OSP w Jadwisinie, modlitwami rozpoczyna艂a zebrania "powsta艅cze", kiedy powstawa艂a w艣r贸d nas Polska zwyczajna, solidarna, normalna, od-wieczna (966 - chrzest Polski), kt贸ra mia艂a odwag臋 i detrminacj臋 wyst膮pi膰 przeciw w艂adzy totalitarnego pa艅stwa, aby uzyska膰 pomieszczenia na O艣rodek Zdrowia, kt贸ra mia艂a odwag臋 i determinacj臋, aby powiedzie膰 PRL-owskiemu wojewodzie i jedynej rz膮dz膮cej rzeczywi艣cie wtedy partii PZPR - NIE - i odrzuci膰 ich kandydata na naczelnika gminy, a p贸藕niej, ju偶 w wolnej Polsce, odkrywa nasz膮 najpi臋kniejsz膮 przesz艂o艣膰, znajduje 艣cie偶ki do najwspanialszych kart historii, si臋gaj膮cych Kr贸la Jana III - obro艅cy chrze艣cija艅skiej Europy, ods艂oni臋cia pomnika tego kr贸la z udzia艂em mieszka艅ca Strach贸wki - wuja C.Norwida (1788), si臋ga prac Sejmu Wielkiego, kt贸ry uchwali艂 Konstytucj臋 3 Maja (1791), Hilari臋 i J贸zefa Sobieskich i ca艂膮 Rzeczpospolit膮 Norwidowsk膮, a w jej nieogarnionych granicach "Polsk臋 odmienionych ko艂odziej贸w, wzi臋t膮 t臋cz膮 zachwytu"...

Czy t臋, kt贸ra nie chce m贸wi膰 o swoich idea艂ach, w og贸le prawie nie chce m贸wi膰 o sobie, ani bra膰 udzia艂u w debacie publicznej o wsp贸lnym 偶yciu na wsp贸lnym terytorium i odwo艂uje si臋 g艂贸wnie do czas贸w, organizacji i tradycji czterdziesto-pi臋cio-lecia powojennego. Kt贸ra owszem, 艣wi臋tuje fakt powstania OSP w 1918 roku, ale odwraca si臋 plecami do pe艂nej tradycji i kultury II RP i nie jest ciekawa postaci z tamtego okresu, kt贸re 偶y艂y na naszym terenie i po kt贸rych zosta艂y zapiski, pami臋tniki i inne pami膮tki.
To jest ostatecznie sprawa REALIZMU. W takim 艣wiecie 偶yjemy, w takiej Polsce, takiej gminie, w takiej szkole pracujemy, jak sobie odpowiadamy na te pytanie ca艂y mm swoim 偶yciem, a nie s艂owami na zamkni臋tych uroczysto艣ciach, swoich blogach, czy z kole偶ankami. Kim jeste艣my my sami, w co wierzymy, kim jest cz艂owiek, czym si臋 kierujemy - nie da si臋 obej艣膰 tych pyta艅. Tak偶e w 偶yciu publicznym! Od odpowiedzi na nie zale偶y wsp贸lne 偶ycie, 偶ycie wsp贸lnoty. To nie jest (tylko) filozofia - to przede wszystkim my sami. Nasze 偶ycie. Kto odrzuci te pytania, staje na bardzo niebezpiecznej granicy, a nawet wprost nad przepa艣ci膮. Bez tych pyta艅, cz艂owiek zaprzecza definicji w艂asnego cz艂owiecze艅stwa. Homo sapiens! Homo sapiens b臋d膮cy Polakiem, pos艂uguj膮cy si臋 j臋zykiem, mow膮 polsk膮, w kt贸rej te wszystkie pytania s膮 zakorzenione. Jak i ca艂a kultura cz艂owieka jest zakorzeniona w mowie. W s艂owie. Na pocz膮tku naszego cz艂owiecze艅stwa jest s艂owo. "Na pocz膮tku by艂o S艂owo."

Mo偶e by膰 po偶ytek publiczny tak偶e z mojego wykszta艂cenia (patrz C.Norwid, List do Soko艂owskiego). Kto艣 musi si臋 upomina膰 o etyczn膮 stron臋 偶ycia w czasach poddanych r贸偶nym ekonomikom. Nier贸wnowa偶ne traktowanie nauki i w og贸le wiedzy w 偶yciu publicznym mo偶e prowadzi膰 nie tylko do konflikt贸w, ale nawet do katastrof. Dziwne, 偶e w sprawach lotniczych (od wypadk贸w lotniczych wszyscy Polacy stali si臋 specjalistami) bierze si臋 pod uwag臋 najdrobniejsze szczeg贸艂y, a w 偶yciu publicznym traktuje si臋 jeszcze bardziej skomplikowane sprawy bardzo "z grubsza", 偶eby nie powiedzie膰 grubosk贸rnie. Oto jedno ze 藕r贸de艂 nieporozumie艅 i niepowodze艅 w naszym 偶yciu wsp贸lnym. A wydawa艂oby si臋, 偶e w czasach wielkiego sukcesu nauki, ba, w czasach, kt贸re zrodzi艂y si臋 w du偶ej mierze na uniwersytetach, w naukowych pracowniach, laboratoriach, warsztatach (nb. Dumny Rok Polak贸w z Marii Curie-Sk艂odowskiej) takich g艂upstw pope艂nia膰 nie mo偶na.

Czy my nie 偶yjemy w wielkim publicznym b艂臋dzie? A mo偶e nawet w publicznym grzechu?! Okazuje si臋, 偶e w jednych dziedzinach mo偶na sobie radzi膰, a w innych by膰 analfabet膮. Niby nic odkrywczego, ale tylko wtedy, gdy si臋 z tego "okrycia" wyci膮ga wnioski. Je艣li si臋 ich nie wyci膮ga, ta moja odkrywczo艣膰 krzyczy wielkimi literami. JEST PRAWDA - NIE 呕YJMY W CIEMNO艢CIACH.

S膮d Rejonowy w Warszawie nie rozstrzygnie (za nas) wszystkich watpliwo艣ci. Pytajmy o nasz膮 w艂asn膮 zdolno艣膰 rozr贸偶niania, oceniania - co jest czym (to pocz膮tek m膮dro艣ci i filozofii). 呕eby zmierzy膰 i oceni膰 rzeczywisto艣膰 trzeba si臋gn膮膰 do Ducha Prawdy Ponadczasowej. Nie uzale偶nionego do w艂asnego 偶yciorysu, pogl膮d贸w i nawet szczerych (by膰 mo偶e) ch臋ci.
Czy jest Duch Prawdy Ponadczasowej i czy mo偶na Go pozna膰 - to s膮 w艂a艣ciwe warunki brzegowe dyskusji.
Ja g艂osz臋 co i rusz i pogrubiam, wyt艂uszczam, pisz臋 wielk膮 liter膮, 偶e JEST PRAWDA. I 偶e sama chce si臋 OBJAWIA膯. Czy to znaczy, 偶e mnie trzeba s艂ucha膰 jak prawdy objawionej? Oczywi艣cie, nie.

Prawda Ponadczasowa nie jest niczyj膮 w艂asno艣ci膮. Nie ma nic z subiektywno艣ci. Nie mo偶na jej tak偶e zaw艂aszczy膰. Ma do niej dost臋p ka偶dy, kto jej szuka. Na przyk艂ad historia (tak偶e najnowsza) gminy jest do poznania z dokument贸w, relacji 艣wiadk贸w itd. Nie wolno jej ogranicza膰 do wybranych fakt贸w i dat. Owszem, mo偶na, nale偶y i trzeba si臋gn膮膰 do wiedzy i metod ekspert贸w. Po to jest m.in. w艂a艣nie spo艂ecze艅stwo obywatelskie. I ma ono ku temu mo偶liwo艣ci - ustrojowe, prawne, finansowe, strukturalno-organizacyjne, intelektualne itd. Czeg贸偶 wi臋c brakuje? CH臉CI.
Niestety opr贸cz braku ch臋ci 偶ycia w 艣wietle jest te偶 chyba dziwaczna ch臋膰 偶ycia w mroku niedopowiedze艅, bo to komu艣/czemu艣 s艂u偶y lepiej. Skoro nie mo偶na prawdy oczekiwa膰 od tych, kt贸rzy (trzy)maj膮 w艂adz臋, trzeba poszuka膰 mo偶liwo艣ci w NGO-sach i mediach, g艂贸wne internetowych.

Ka偶dy cz艂owiek identyfikuje si臋 jako艣 z jakim艣 sposobem widzenia 艣wiata. Z jak膮艣 epok膮 np. komunistyczn膮, czyli PRL-em, albo post-komunistyczn膮, czyli nasz膮 (wolno艣ciowo-samorz膮dowo). Wiele tych 'jako艣', ale nie chc臋 generalizowa膰, niech zostanie 'jaki艣' procent na wyj膮tki. Czyje艣 przywi膮zanie do czego艣, a偶 po identyfikacj臋, nie jest zupe艂nie zakryte przed otoczeniem, przed im wsp贸艂czesnymi. To nie jest ca艂kiem tajna charakterystyka os贸b. Nasze identyfikacje s膮 widoczne w naszych decyzjach i sposobie my艣lenia. To cz臋sto s艂ycha膰, wida膰 i czu膰. Na szcz臋艣cie - bo niekt贸rzy bardzo lubi膮 tworzy膰 wra偶enie i 偶y膰 w prze艣wiadczeniu, 偶e s膮 tajni 艂amane przez poufne i reszta Ludzko艣ci dowie si臋 tego, co trzymaj膮 w zakamarkach (serca?), tylko wtedy, gdy im osobi艣cie og艂osz膮.

Tak jest w wielkich sprawach narodowych i pokoleniowych (stan wojenny i gen.W.J.) i tak jest w ma艂ej skali, np. gminno-szkolnej, przedszkolnej, parafialnej itd. Je艣li kto艣 m贸wi, 偶e z wielk膮 rado艣ci膮 i 艂atwo艣ci膮 wsp贸艂pracuje ze wszystkimi, w domy艣le "szanuje", a nie ma kontaktu z kolegami i kole偶ankami w zak艂adzie pracy, a nawet g艂osuje przeciwko ich (wsp贸lnotowym) ustaleniom, to jest to przyk艂ad my艣lenia 偶yczeniowego i "niby-mowy". By艂a te偶 u偶ywana okresowo nazwa "woluntaryzm", z przyk艂adami zmiany biegu rzek w ZSRR, albo budow膮 jeziora na 艣rodku pustyni przez Turkmenbasz臋.
Realizm jest weryfikowalny! Prawda ma walor (jest?) intersubiektywnej weryfikowalno艣ci. Prawda nie nale偶y do nikogo, ani pana Ziutka, Rysia, ani pani Gra偶ynki, Krysie艅ki itd.
Rozmawiajmy zatem, traktuj膮c si臋 powa偶nie, wiedz膮c, 偶e nasze procesy my艣lowe si臋 ods艂aniaj膮 przez nasze decyzje, s艂owa, czyny... Na szcz臋艣cie. Prawda si臋 obiektywizuje. Nikt nie jest p臋pkiem 艣wiata, ani nawet gminy.
Kto艣, kto nie jest wewn臋trznie wolny, nawet gdyby zacz膮艂 pisa膰 na wielu blogach - prawdy nie powie. Wida膰, ma jakie艣 genetyczne defekty. Prawda i wolno艣膰 maj膮 wsp贸lne korzenie. Nie ma wolno艣ci bez prawdy i odwrotnie.

PS.
Pojawi艂 si臋 nowy blog na naszym terenie. Nowy blog ma ambicje "prostownika", chce prostowa膰 wszystkie pozosta艂e blogi - jak pier艣cie艅, kt贸ry rz膮dzi wszystkimi innymi pier艣cieniami w艂adzy. Cho膰 to wz贸r z kochanego JRR Tolkiena, to wola艂bym, 偶e prostowanie odbywa艂o si臋 wed艂ug standard贸w "mojej" Polski, czyli w dialogu (publicznym) z udzia艂em "prostownika" i "prostowanego". Na Urz膮d Kontroli Prasy i Wydawnictw, kt贸ry prostowa艂 wypowiedzi wolnych ludzi reaguj臋 wyj膮tkow膮 odraz膮. Najlepsz膮 form膮 prostowania jest... w艂asna szczero艣膰. Niech ka偶dy dzieli si臋 szczerze swoimi pogl膮dami (sob膮!), a nie prostuje wypowiedzi innych ludzi!!! Do艣膰 - uzurpator贸w.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz