środa, 11 stycznia 2012

Wielka Rada, wielkie rady

To był dobry dzień, choć z łykiem piołunowej nalewki na koniec. Dobro? Głównie na katechezach. I po lekcjach – na posiedzeniu tzw. rady klasyfikacyjnej, pedagogów z przedstawicielami samorządu uczniowskiego. Piołunem smakują wrażenia Grażyny z jakichś spotkań i rozmów z dnia. Ale niech ona to sama przedestuluje, to nie mój świat, choć konsekwencje spadają na cały dom.

Kl.3 Modlitwa prowadzi myśli i działania. „Stajemy w ciszy przed krzyżem” - to moje zaklęcia na początku każdej lekcji. Ale od poniedziałku, patrząc na krzyż, widzę więcej. Więc chcę naprowadzić dzieci na szersze drogi widzenia (i rozumienia).
- Dlaczego krzyż? - Czego uczy krzyż? Nie chodzi o kształt. I nie o słowa, kiedy go robimy na sobie lub w powietrzu, od czoła, przez ramiona i mostek swojej klatki piersiowej. Chodzi o całe życie Jezusa. O całego Jezusa. O całego Boga. Przypominamy sobie przy okazji, w czyjej reprezentacji gramy. W czyim imieniu siebie r-o-z-p-o-z-n-a-j-e-m-y. Czyim imieniem siebie znaczymy, nazywamy. A potem filmy na Youtube dają okazję uczyć się czegoś od artystów-reżyserów i kolegów-uczniów z dalekiego świata, na ten sam temat, chrztu Jezusa w Jordanie. Nikt nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie.

Kl.6 Modlitwa staje się wprowadzeniem do seansu. Czy filmiki podpowiedzą, czym ma być uwarunkowana modlitwa lub podparta. Czy jest jakieś pewne dla niej rusztowanie?
Filmiki lecą jeden za drugim. Czuję się w międzyczasie jakbym odbył międzykontynentalny lot ponaddźwiękowy. To jest wyzwanie dla obu półkul – czym jest chrzest? Co mówi i opowiada chrzest Jezusa w Jordanie? Wyślę Lucy do Ameryki spis tego, co oglądamy. Trafia w sedno.
Modlitwa na zakończenie różni się od wszystkich poprzednich. Jest bez znaków i słów, jako wewnętrzna chęć

Kl.1 Kto powiedział, że największe prawdy odkrywa się w rozmowie z profesorami? Moi uczniowie z klasy 1-szej byli partnerami dla mojego największego dzisiejszego „olśnienia”, że chrzest to obmycie. Chrzest – obmycie, oczyszczenie. Może to nic nowego w katechizmie, ale w moim/naszym kontekście to było olśnienie. Kontekstem były katechezy w szkole w Strachówce. Musiały dotrzeć głównie do uczniów, nie do mnie. Im coś podpowiedzieć, zachęcić do życia przemyślanego. Na jednym z filmów jest chłopiec w ich wieku, w wielkim zamyśleniu. Im najbardziej się spodobał pomysł jakichś zagranicznych gimnazjalistów na zrobienie teatrzyku chrzcielnego z pomocą lalek, szmatek, sznurków, papieru i kredek. To podpowiedź na ferie. Byle znaleźli zrozumienie i pomoc wśród koleżanek, kolegów i w rodzinie.
Zostaję w klasie na przerwie z myślami: Jezus nie potrzebował żadnego oczyszczenia, więc po co poszedł do Jana, do Jordanu? Daje do myślenia. „Ja” - mówi w jednym z ujęć - „też chcę wypełnić Prawo”. Nie chciał stać ponad? Nie chciał być postrzegany jako „ten obcy”? Czy tak? Czy na pewno? Dlaczego??
Religia – to m.in. czytanie znaków i całej rzeczywistości człowieka.
Czy katecheta może nie czytać i nie wyjaśniać znaków współczesności?

Kl.4 W tej sali mam dostęp do Internetu, jest więc nowy film, a w nim nowe ujęcie, nowy pomysł. Jezus pod wodą, wynurza się w świetle, z którego płynie głos - „To jest mój Syn umiłowany”. Snop światło obejmuje także Jana. Dręczy mnie pytanie - co więcej mówi: krzyż, czy chrzest? Można dyskutować. Historia pierwszych wieków chrześcijaństwa i chrześcijańskiej ikonografii położyła nacisk na krzyż. Z wielką rolą świętego Pawła – Apostoła narodów. Ale krzyż to nie kształt lub forma. Jedyną formą w tym sensie i kształtem jest Jezus – całe Jego życie, słowa, działalność, śmierć i zmartwychwstanie – CAŁOŚĆ. Ku niej zwraca się człowiek w modlitwie – nie do samego kształtu krzyża. Oczywiście symbolika i teologia krzyża bardzo się rozrosła i poszła w głąb rozumienia tajemnicy zbawienia.
Patrząc dzisiaj z uczniami na krzyż rozszerzyłem widzenie.
Muszę na chwilę wrócić do wczorajszych akapitów o śmierci. Trudno mi o niej nie wspomnieć. Wyjaśnienie tego „przymusu” wyda się większości zaskakujące. Skoro tyle światła dostaję teraz, na każdej prawie katechezie, że pewne (bardzo stare i czasem niby oczywiste) sprawy widzę jakby po raz pierwszy - to coś, Ktoś musiał się przybliżyć. Proste? Naprawdę to nie jest zwykła ciągłość spraw życiowych. Bardziej życie po życiu. W jakimś dodatkowym świetle widzę wszystko. MUSZĘ o tym mówić i dawać świadectwo. Może wszyscy tak mają, ale mało kto chce mówić i pisać. Bardzo mało takich.

Religia – czytanie znaków i całej rzeczywistości człowieka.

W tym świetle niektóre sprawy naszej wspólnoty, w której odbywa się ta katechizacja wydają się prostsze, niż myślimy. Wszystko musi być po prostu tym, czym jest. Instytucje i ludzie, np. dyrektor szkoły – dyrektorem szkoły, nauczyciel – nauczycielem, polityk - politykiem, radny - radnym itd. I działać zgodnie z tym, czym lub kim jest. Określają to przepisy ustawy, regulaminy. Inaczej – dana instytucja lub osoba sprzeniewierza się prawu i staje się kłamcą (bo zakłamują rzeczywistość społeczną). Kiedy wszystko jest tym, czym jest i wypełnia swoje zadanie - jest pokój! Konflikty i wojny rodzą się z pomieszania znaczeń (pojęć). Prawda jest warunkiem pokoju. Każda rzecz niesie swoją prawdę. "Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu – wszystko jest na swoim miejscu." Bóg jest prawdą ostateczną. Mijanie się z prawdą – mija się z Bogiem. To nie jest tylko temat katechetyczny, ale przede wszystkim - najbardziej z życiowych życiowy.
Mam odczucie, że strasznie zadomowiło się wśród nas, że u nas – wiele z tego, co normalne i zwyczajne w obiektywnym świetle (świecie) - niekoniecznie. Że u nas, nie tylko – jak w dowcipie - pewne ustawy się nie przyjmą, ale także pewne prawdy. Nienormalne „prawo” rządziło 16 lat, to może tak u nas już być musi zawsze. Że „prawda nie zawsze prawda znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Nawet historia – historię. I będziemy się wynaturzać, przystając raczej do bajki „O nagim królu”, niż do Polski i Europy XXI wieku. Widząc i wiedząc, że jest inaczej, będziemy powtarzać, dla świętego status quo (spokoju?), że niech tak będzie, po co upominać się ciągle o prawdę i tak to nic nie da. Taki uwspółcześniony cytat z „Wesela” - na siłę robić wrażenie, że u nas „polska wieś spokojna”.
Ja się na to nie zgodzę. To mój katechetyczny i ludzki obowiązek. Wołać w porę i nie w porę, że król jest nagi.
Wierzę, że nawet pierwszoklasiści sprowadzą mnie na drogę odkryć istotowych, konstytutywych, gdybym dla świętego spokoju chciał ich kiedykolwiek zdradzić.

Kl.5 Ja mam się umniejszać, a On być coraz ważniejszy. Tak mówił święty Jan, patrząc za odchodzącym znad Jordanu Jezusem. Ja też tak chcę mówić, powtarzać za „patronem” Adwentu. Najpierw swoim dzieciom, ale także tym, w których dostrzegę ducha służby duchowi czasu (w prawdzie).

Rada Pedagogiczna (klasyfikacyjna)
Zakazano nam urzędowo prowadzenia pokątnych rozmów, niezdyscyplinowania i robienia pod stołem swoich robótek. Ukradkiem zapisałem tylko parę ważnych spostrzeżeń.
- Że nasze posiedzenie robiło imponujące wrażenie. Fachowości, wychowawczej dojrzałości, troski o dobre wyważenie sądów. Ważną rolę odgrywa obecność i wypowiedzi uczniów z samorządu. Są częścią szkolnej demokracji.
- Że widać efekty długiej drogi samokształcenia i doskonalenia się Zespołu Szkół im. Rzeczpospolitej Norwidowskiej (Szkoła z Klasą, SUS, OK-czyli tzw. Ocenianie Kształtujące, wiele różnych warsztatów szkoleniowych i kursów wszelakich)
- Słuchając kolejnych charakterystyk klas i uczniów – o ich stopniu rozwoju lub „dziecinności”, różnicach emocjonalnych itd. zastanawiam się nad rolą religii w szkole. Staram się wyobrazić ich sobie bez tych lekcji z modlitwą, nawet jeśli z ciągłym uciszaniem, z utrwalaniem obecności świętości w naszym życiu (osobistym, rodzinnym, kościelnym, szkolnym, narodowym...), z filmikami, z dawaniem do zastanowienia, bo – "Nie ma wiary bez myślenia"(św. Augustyn). Lekcje religia mają, może rzadko, ale przecież, wielkie punkty zaczepienia dla każdej ludzkiej duszy – bez względu na wiek. Sięgamy „najgłębiej, tam, gdzie jesteśmy najwrażliwsi, najlepsi, gdzie leżą nasze najgłębsze oczekiwania”.

A jednak czegoś mi coraz bardziej brakuje na naszej (tylko dzisiejszej?) Radzie. Im głębiej wchodziliśmy w sprawy wychowawczo-pedagogiczne, tym bardziej doskwierał mi ten brak. Analizujemy jaka jest sytuacja w klasie, jaka w poszczególnych przedmiotach, pod względem zachowania i wyników nauczania, widzimy ich zależność od sytuacji społeczno-środowiskowej. Ale skoro mamy coraz większą świadomość złożoności osoby człowieka (ucznia) i rozlicznych oddziaływań, które go kształtują – to...
To nie wolno nam pominąć „stosunków społecznych”, jakby to powiedzieli marksiści. Gdzie jest podobna analiza sytuacja oświaty i szkoły w gminie, oddziaływań i współpracy z pozostałymi instytucjami. Trzeba brać pod uwagę całe otoczenie, w którym funkcjonuje szkoła. Analiza musi być pełna!!! Nie wolno nie dyskutować o całej naszej rzeczywistości społeczno-publicznej. Tylko najbardziej całościowa prawda (na ile to możliwe) jest pełną prawdą. Musimy po nią sięgać, w imię miłości intelektualnej uczniów, w ogóle człowieka, świata i Boga.

Dostrzegam - co najmniej - dziwność sytuacji, gdy mając radną w gronie pedagogicznym, nie mamy przejrzystego obrazu spraw gminnych. Ten brak, milczenie radnej, trzeba przedyskutować i doprowadzić do normalności. Poseł ziemi wołomińskiej nie może nie reprezentować powiatu wołomińskiego, a radna pracująca w szkole nie może nie reprezentować interesów (stanowiska) szkoły w Radzie Gminy, a Rady Gminy w zespole szkolnym. Brak jawności (szczerości) musi rodzić głębokie napięcia i pęknięcia. A może nawet konfliktów i wojny. Kiedy podczas dyskusji nad ocenami z zachowania uczniów pojawiały się problemy, jedna z nauczycielek (p.Iza) odczytywała zapis z dokumentu „kryteria ocen...”. Tam było czarno na białym, co należało zrobić. Tak samo musimy postępowac w sprawach społeczno-publicznych. Są zapisy ustawowe, jest tekst roty, którą ślubują osoby podejmujące służbę publiczną. Chcącemu nie dzieje się krzywda, to jego obowiązek.

PS.
W wielkim zamęcie, w jakim żyjemy na skutek takich, a nie innych wyborów samorządowych mieszkańców od 17 lat, jedynie modlitwa i nagłe olśnienia (katechetyczne) przynoszą pełny pokój i dają siłę, by trwać. Być wiernym wartościom i iść naprzód. Wierząc w prawdę. A prawda was wyzwoli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz