Całe życie jest oczekiwaniem. Zaczął się Adwent 2012. Dla mnie jest tylko symboliczną datą, bo dzieje się we mnie każdą chwilą dnia i nocy. O tym jest ten blog. Także dzisiejszy wpis.
Problemy? Są. To oczywiste. Gdyby mi coś nie nawalało w tym wieku, to już bym nie żył. Kwas żołądkowy i kwas faryzeuszy działa. Nie zrobiłem sobie porannej kawy, bo mnie cofa na samą myśl. Mięta na początek.
Na uroczystość do zaprzyjaźnionego proboszcza (który zrobił ogrzewanie naszego kościoła na bazie pompy ciepła, a teraz modernizuje Sulejówek) nie pojadę. Tym bardziej - na przyjęcie "po" na jego gościnnej plebanii. Na mszę zaś własną parafialną się cieszę, nawet w takim stanie. Kurtka puchowa od Pawła mnie ogrzeje, wytrzymam. A kościół już nie odstrasza zimnem, ksiądz Mieczysław naprawia, co może i odzyskuje punkt, po punkcie dzieło Boże, jakim jest (ma być) parafia. Po trzyletniej dewastacji (co niektórzy przewidzieli).
Nie muszę nigdzie (już) jeździć, choć z wdzięcznością przyjmę każde zadanie duchowe (i intelektualne?). Cały świat mam pod ręką i w sobie :-)
Bo świat jest w nas, tak naprawdę, jak życie. Czyli to, co naprawdę matters - się w nim liczy. Nie to coś, gdzieś... gdzie nigdy ludzie nie bywali.
Dostaliśmy cuda. Więcej, niż ślepa kura ziaren. Cuda się dzieją na naszych oczach. JESTEŚMY NAOCZNYMI ŚWIADKAMI. O tym - ni mniej, ni więcej - jest zadanie projektowe dla Lincoln, Ne, USA. Patrz, słuchaj, dotknij i opisz, sfotografuj lub "wymaluj według rysunku, który widzisz" (z podpisem "Jezu ufam Tobie"). Bóg jest tak samo obecny, (nie)widzialny, namacalny w życiu Świętej Faustyny, Teresy, Andrzeja... jak każdego ochrzczonego, który rozwija swoją wiarę i rozum w jednym zaprzęgu. Kto nie zamyka oczu i wierzy w to, co widzi. Tylko wyjmij mi z mych oczu szkło bolesne obraz naszych bezmyślnych, antyintelektualnych, upolitycznionych... dni. Bielmo zaciągnęliśmy na oczy, serce i rozum anty-kulturą 2012?!
Tekst Ewangelii na dzisiaj sprowadza na mnie lekkie trudności interpretacyjne. Nie kryję ich. Wpisałem u Chlebowskiego(x.) - "Zagadkowy to jest dla mnie tekst. "Uważajcie... czuwajcie..." - czytam ze zrozumieniem. Trudność mam z wizją początkową. Do czego i dlaczego Jezus jej potrzebował? Jakiej użyłby dzisiaj?"
Z tym pojechałem na mszę w swojej parafii. Wróciłem mocniejszy. Jak zwykle (zawsze). Co mnie nasyciło? - oczy, serce, uszy, rozum... duszę, całego mnie w "bezmiarze darów"?
1) Plakat na wysokość pół ściany kościoła WNMP z Małego Gościa Niedzielnego
2) Maszyny warczą odzyskując dla nas ciepło Ziemi
3) Roratka (świeca roratnia) udekorowana kokardą czeka na pierwsze Roraty i dzieci (dorosłym chyba jest mniej potrzebna, ale kto nas tam wie") a opłatki dla każdego na paterze pod statuetką Jezusa
4) na ścianie wyświetla się tekst pieśni
5) to, co na mszy i na ścianie kościoła, będzie budowało moją jutrzejszą katechezę
6) spotkamy się jutro z dziećmi najpierw na lekcjach religii, potem na Roratach - to jest mój osobisty mały, malutki, ale też Adwent!
Na karteczce zanotowałem jeszcze (między innymi w nieocenionej ciszy po kazaniu, którą nowy ksiądz proboszcz wprowadził na stałe):
- żyjemy w kulturze, nie w laboratoriach naukowych!
- trudności rozumienia tekstu Ewangelii rozjaśnił także ksiądz proboszcz wskazując na fragment "nabierzcie Ducha", który ja oczywiście zacytuję w pełni, od przecinka do przecinka, "nabierzcie ducha i podnieście głowy", bo mi pasuje do "Wiara i Rozum" (może JPII też się inspirował tym zdaniem podrzędnie złożonym?).
Kazaniem ksiądz przypomniał mi także słowa B16 sprzed tygodnia - "Wypowiedź tę powtarzają, z pewnymi różnicami, także Mateusz i Łukasz i jest to prawdopodobnie najtrudniejszy tekst Ewangelii. Trudność ta wynika zarówno z treści, jak i z języka: mówi o przyszłości, która wykracza poza nasze kategorie myślenia i dlatego Jezus używa obrazów i słów zaczerpniętych ze Starego Testamentu".
Bogu niech będą dzięki, że mam się na kogo powołać, bo i tak wielu chciałoby mnie "zaciukać" (najchętniej posługując się anonimami).
Kościół, nasz kościół w Strachówce, znów się stał naszym najważniejszym salonem. I znów bliżej nam do Jedności (słów, kultu, życia...). Jedność znów prześwieca, wręcz przebija, na każdym kroku:
- parafia (nauka Kościoła i kościoła w Strachówce)
- blog biblijny z rana lub wieczora
- szkoła
- doświadczenie życiowe od narodzenia do dzisiaj
Znów tworzymy we wspólnocie wiary i rozumu (Rok Wiary i Rozumu) obraz życia, które jest - może być - Dobrą Nowiną. B16 mówi, że tak odczytywana jest wiecznym dialogiem przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. TAKI JEST MÓJ BÓG - żywy, prosty - BÓG PROSTOTY!
No to jeszcze raz zacytuję obecnego papieża (25.11), bez którego nie ma Kościoła - "Cała misja Jezusa i treść jego przesłania polega na głoszeniu Królestwa Bożego i uobecnianiu go pośród ludzi znakami i cudami. „Ale – jak przypomina Sobór Watykański II – przede wszystkim Królestwo objawia się w samej osobie Chrystusa” (Konstytucja dogmatyczna „Lumen gentium”).
PS.1
I pomyśleć, że tak "fatalnie" zaczął się dla mnie ten dzień i miał swój fatalistyczny wpis na Facebooku - "Czy można odepchnąć to wszystko? Można, ale w imię czego? W imię jakich racji rozumu i...". Cytuję z pamięci Błonia'79. Bo jakoś tak mi się wstało, pomyślało i myśli.
Pewnie w związku z wczorajszą pracą nad międzykontynentalnym zadaniem projektowym o Miłosierdziu dotykalnym naszym życiem.
To miłosierdzie nie pozwala mi wierzyć, że odepchną to wszystko [Solidarność RI, wywalczoną wolność i samorządną demokrację partycypacyjną, Rzeczpospolitą Norwidowską, Miłosierdzie dotykalne w wydarzeniach...], że zniszczą, stratują w biegu po władzę, karierę, mamonę. Rośnie już następne pokolenie, któremu to wielkie TO WSZYSTKO nie będzie (nie jest) obojętne.
PS.2
Dokładny cytat kazania bł. JPII na Błoniach wygląda tak - "cały ten historyczny proces świadomości i wyborów człowieka - jakże bardzo związany jest z żywą tradycją jego własnego narodu, w której poprzez całe pokolenia odzywają się żywym echem słowa Chrystusa, świadectwo Ewangelii, kultura chrześcijańska, obyczaj zrodzony z wiary, nadziei i miłości. Człowiek wybiera świadomie, z wewnętrzną wolnością - tu tradycja nie stanowi ograniczenia: jest skarbcem, jest duchowym zasobem, jest wielkim wspólnym dobrem, które potwierdza się każdym wyborem, każdym szlachetnym czynem, każdym autentycznie po chrześcijańsku przeżytym życiem.
Czy można odepchnąć to wszystko? Czy można powiedzieć "nie"? Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka?
Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale - pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego "wolno"? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć "nie" temu, czym wszyscy żyliśmy..."(10 VI1979).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz