Sam na sobie odczuwam je przy różnych okazjach:
I
- jako życie - własne, osobiste, egzystencjalne, eschatologiczne, dotykalne, namacalne, widzialne, słyszalne... dające się zapisać na wiele sposobów w karcie obserwacji dogłębnych, co tak i tak zawiera się w Miłosierdziu, najbardziej realnym z przymiotów Boskiego Bytu OSOBY (TRÓJCY ŚWIĘTEJ wyrażając się poprawnie teologicznie). Wiara to nie teoria. To jak najbardziej dziedzina empirii.
II
- wyuczone i powtarzane, mdłe, papierowe, nakazowo-zakazową "normę" życia osobistego, społecznego, ba! narodowego i w ogóle, z lekko totalitarystyczną manierą.
MOJA WYMOWNA I DOTYKALNA CHRONOLOGIA DZISIEJSZA (albo dzisiejsza chronologia dla mnie):
1) realizm na blogu biblijnym
2) refleksja (po)mszalna księdza profesora ("Już w trakcie liturgii pomyślałem sobie, że chodzi chyba raczej o "dobre czyny", o "dobroć naszych czynów" niż o kolekcjonowanie jakichś specjalnych "dobrych uczynków")
3) pytanie innego księdza profesora "jak przygotowywać kazania i jak je ludziom mówić?
Czekam na sugestie:)" - tak wprost! tak szczerze! tak pokornie!
4) potem były katechezy, które napisało życie - akcja adwentowa księdza proboszcza i Małego Gościa Niedzielnego i filmik "Jasełka w centrum handlowym". Samo życie, mocno-owocowe i rozśpiewane!
5) Roraty w pustym kościele (albo pełnym garstką ludzi, troje dorosłych i szóstka dzieci)
6) rewelacyjne pytanie (wołanie) księdza profesora z punktu nr.3 - "Czy ktoś zobaczył dziś jakieś słowo Boga?" - powtórzone dwa razy! Za drugim razem przybrało formę - "Słowo można zobaczyć. Kto i co zobaczy 3 grudnia 2012?" JAK MAŁO ODPOWIEDZI! Czemu! - czy dominacja postawy religijnej nr.1 nie jest porażką katechetyczną?! nas wszystkich.
PS.
A na koniec dnia - jak cieszy i boli piękno i zwyczajność tego zdjęcia i tekstu (foto-katechezy z Boliwii)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz