"Aby byli jedno"
Żeby nie rządziła, nie tyle nami - to normalne od czasu do czasu - ale kulturą świata 2012 wyobraźnia erotyczna, wokół narządów i ich użytkowania, ale rozum. Kulturą świata, nie kulturą naszą, bo to w większości nas w ogóle nie dotyczy. To tylko kukułcze jajo złożone w medialnym gnieździe. Ponieważ video-kamery "live" są ustawione w tych gniazdach, można odnieść wrażenie, że to jest realna "na żywo" transmisja naszego świata. BZDURA. Komercyjna bzdura. Także komercji politycznej, pop-kulturowej (samorządowej?).
W życiu każdej osoby wyobraźnia erotyczna chce rządzić i rządzi w porywach, od czasu do czasu. To normalne hormonalnie w różnych okresach życia, dojrzewaniu, narzeczeństwie, małżeństwie i w stanie wolnym. Jesteśmy PRZEDE WSZYSTKIM ciałem i tylko w ciele możemy się rozwijać, odkrywając ducha, intelekt, psychologię. Normalnie się rozwijając osiągnąć możemy stan jakiej-takiej harmonii psycho-cielesno-duchowej, odkrywając jedność i pełnię naszego powołania i naszych możliwości. Jesteśmy wielu ras, i kultur, ale naturę mamy tę samą. Na szczytach naszych możliwości jako osoby ludzkiej jest odkrycie ciała uduchowionego (lub ducha ucieleśnionego) oraz postawy miłości intelektualnej do człowieka, świata i Boga. Pogrubione słowa są autorstwa Jana Pawła II.
Nie ma wiary bez myślenia. Nie ma człowieka bez myślenia, jest wtedy tylko stwór człeko-kształtny, który - jeśli nie upilnowany przez organy nadzoru - jest strasznym zagrożeniem dla innych (i świata całego).
Roku kolejny ludzkich kalendarzy, przybliż czas rozumu. Zwiększ liczbę myślących i ich udział (wpływ) na losy świata. Są tysiące instytucji, których los zależy od rachunku prawdopodobieństwa wyborczego, mianowań, nominowań, gry takich siakich mechanizmów i interesów, gdzie rozum nie ma prawie nic do powiedzenia. Nie jestem utopistą, tych mechanizmów nie da się z dnia na dzień zastąpić, naprawić, udoskonalić... ale można i trzeba uzupełnić je procesem zalegalizowanego i bezinteresownego myślenia. Świat gnozy i cyborgów dopełnić (ustawowo i kanonicznie) myśleniem homo sapiens.
Wokół tego myślenia - które jest każdemu dawane - trzeba chodzić jak wokół kołyski. Każdy budzi się chociażby z ziarnem porannej medytacji (dialogu z Wiecznością), ale ilu je pielęgnuje? chroni, zachowuje, uprawia? Nie szanują Cię, Boże (na)Rodzenie.
Bilans tego roku, najważniejsze wydarzenia, sprowadza się do:
Wilno, Ostrówek, Adwent i "całe" Boże Narodzenie. Chronologicznie przed nimi powinno być jeszcze - "zmiana księdza w Strachówce". To jest wielka zmiana. Ksiądz Mieczysław przywrócił nadzieję na Jeden Powszechny i Apostolski Kościół wśród nas, niezależnie od wsi pochodzenia i wyznawanych poglądów polityczno-samorządowych i od ręki naprawił ogrzewanie! Dołożę dwie piosenki, muzyczne odkrycia tegoroczne: Hospody pomyłuj i Holy Night.
Wszystko razem tworzy konstelację, o której filmowo się mówi - "Zobaczyć, przeżyć i umrzeć". Dlaczego? - jest rozpisane w szczegółach, na blogu, a właściwie na dwóch blogach, bo swoje (prze)życiowo dołożyła, dopisała Grażyna. Trzeba czytać łącznie. Niczego więcej nie oczekuję, ani się spodziewam. Czynniki wewnętrzny-podmiotowy-subiektywny(?) i zewnętrzny-światowy-obiektywny(?) ucałowały się.
Nowy Rok zacznę pisaniem nekrologu. Zmarła Jadwiga Chylińska z Legionowa. Zdarzyły nam się sprawy, które nie przeminą. Zabieramy je ze sobą na drugą stronę, do Domu Ojca. Wiem, że się mówi zabierać ze sobą do grobu, ale to bezsens i kapitulacja, które nie przystają do rzeczywistości naszego życia (osób wierzących). Skąd wiem, że zmarła? Bo Ula polonistka dzwoniła szukając numeru telefonu do siostry Ani, bo się przed laty przyjaźniły. Ożyły wspomnienia, ale jeszcze nie zadziałały na mnie tak, jak dzisiejszy telefon od siostry Jadzi. Jadzia, jak to Jadzia i jak ciocia Jadzia z poprzedniego pokolenia o wszystkich pamięta i każdą ważną datę uczci i uhonoruje. Ale dopiero ode mnie się dowiedziała o śmierci Jadwigi Chylińskiej. Też ciepło wspomina. Znała ją jako sąsiadkę z naprzeciwka i znajomą koleżanki szkolnej, znad niej. Tej koleżanki brat poszedł w pallotyny, wyjechał jako misjonarz do Nowej Gwinei i potem zdrowotnie do Australii. Jadwigę poznałem w początkach pracy katechetycznej i powiązanych z nią spotkań modlitewnych w różnych grupach. Meteorem – idealnym kościołem, nie zamkniętym w administracyjnych granicach administrowania sakramentami i życiem duchowym - była grupka spotykająca się w mieszkaniach prywatnych na podłodze. U Jadwigi najczęściej - była serdeczną, gościnną gospodynią z herbatą i ciastem - ale także w mieszkaniach każdego z uczestników, u Małgosi, Ewy, u nas, u księży również – pełna demokracja, pełna wspólnota, otwartość, prostota (łatwo wskazać rodowód, Taize).
Z księży uczestniczyli w tym wtedy ks.ks. Kazio pierwszy, Zbyszek, Kazio drugi. Po czasie, w innym momencie dziejów legionowskich parafii (ale jednego kościoła) spotykaliśmy się na dywanie u obecnego księdza Rektora WSD.
Wracając do Jadwigi, Tej, która zmarła, i tej, która dzwoniła z życzeniami na Nowy Rok - siostra wspomniała, że ostatnią rozmowę ze Zmarłą miała przez telefon w październiku, że ciepło wspominała nasze spotkania modlitewne i że szykowała się na przejście ostatnie - z tego świata na tamten - od dwóch lat chorowała na raka płuc.
NIE MOŻNA NIE WSPOMINAĆ. NIE MOŻNA ZAPOMNIEĆ CIĘ JERUZALEM?! - tamte spotkania, ten żar i naturalność bycia razem, na modlitwie, po domach. Pierwsi chrześcijanie też tak robili i dobrze by się czuli wśród nas. A ty Korozain... Legionowo, Strachówko, Annopolu, Ur Chaldejskie... wtedy i dzisiaj, czy coś się zmieniło?
Pierwszego z Kazimierzów poznałem w trakcie dynamicznej katechezy o Miłosierdziu Bożym (konkretnie Dives in Misericordia) na spotkaniu jabłonowskiej grupy po-pielgrzymkowej. Drugi był z kościoła garnizonowego św. Józefa i dodatkowo z rodziny bł. Jerzego Popiełuszki. Zbigniew był naszym wikarym, ze świętego Kantego (kościół „na górce”). Chyba jakąś rolę w spotykaniu się ponad-trzech parafii i księży odegrał katecheta świecki, bardzo posoborowy. Kazimierz wikary z Jabłonny był potem długie lata proboszczem w Urlach, uczestniczył w kilku naszych sławnych spotkaniach oświatowych w gminie Strachówka w I Kadencji Samorządu w Polsce, a raz ojcował duchowo i intelektualnie podczas skupienia nauczycieli naszej szkoły na swoim gościnnym terenie i kościele. Kazimierzowie sąsiadują teraz w okolicy Otwocka, w parafii Zbigniewa znajduje się Zespół Szkół im. Orła Białego. Jadwidze, Zmarłej, zawdzięczamy – mieszkańcy paru wsi w naszej gminie – pierwsze utwardzenia tzw. tłuczniem kolejowym, poremontowym, z rampy PKP w Tłuszczu. Jadwiga pracowała w Głównej Dyrekcji PKP naprzeciwko pomnika „śpiących” na warszawskiej Pradze.
Mnie też pewnie ktoś napisze nekrolog, może spotkają się w nim wszystkie znane fakty i osoby. Jeśli takie rzeczy zdarzyły się trzydzieści lat temu i dzisiaj, w Boże Narodzenie 2012, czyli tu i teraz, to wszystko nie mogło być przypadkiem. To było jedno życie, zwykłej, grzesznej, niepowtarzalnej, cielesno-psychiczno-duchowej osoby. Abrahamowo-Józefowo-moje-własne-i-Boże życie.
Kiedy to się u mnie zaczęło? Od Manna? Taize? Solidarności? Katechezy w Legionowie? Chyba jednak od urodzenia. Dostałem.
Jadwiga nie żyje, ja piszę jej nekrolog, a właściwie sprawie, która wiecznie trwa. To nie tylko moje wspomnienia. Cieszę się, że zostawię po sobie – głównie z myślą o dzieciach - trochę nieśmiertelności. Ziarno i światło, które wiecznie trwa.
PS.
Wróciliśmy z kościoła po ostatniej mszy w tym roku. Cieszyłem się na nią od rana. Zirytowało mnie leciutko coś. Ktoś znów gra nami klęcznikami. Było pięknie w święta, ołtarz odsłonięty jaśniał marmurem, stroikiem, świeczkami. Jeszcze wczoraj podchodziliśmy do komunii procesyjnie, jak w całym cywilizowanym świecie i kościele. Dzisiaj znów ktoś nam rzucił klęczniki pod nogi (bo nie sercom i rozumowi). To niby sprawa drugorzędna, gdyby pierwszorzędnej roli nie miała jasność uzasadnień. Bez klęczników (z drewna, jak pięść do oka marmurowemu prezbiterium) jesteśmy scaleni w koncepcji plastyka, zamawiającego proboszcza Antoniego i Soboru Watykańskiego II. Z drewnianymi szpargałami wyciągniętymi z lamusa jesteśmy dezintegrowani z pięknem i koncepcją teologiczną. W sumie rzecz drugorzędna, ale pierwszej wagi jest wyjaśnienie DLACZEGO?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz