poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rekapitulacja


O tym, jak idea Istoty Najwyższej spotkała i doświadczyła realnej Mocy z Wysoka, która w miarę poznawania odsłoniła swoje oblicze i całą osobę, a nawet wspólnotę Trzech Osób. Rzeczywistość stała się pełno-krwista i uzyskała Jedność i Pełnię. Potrafię sobie wyobrazić kogoś, kto nie ma idei Istoty Najwyższej, ale kogoś, kto nie doświadczył nigdy Mocy (duchowej) z Wysoka – nie. Doświadczanie tej mocy i poczucie wdzięczności jest taką samą częścią mnie i mojego życia, jak oczy, nogi, ręce, język, myślenie, płeć biologiczna (i kulturowa)... Homo (sapiens) sum et nihil  humanum...

Czas Bożego Narodzenia, a dzisiaj jest właśnie i konkretnie Wigilia, jest wyśmienitą psychologicznie okolicznością na religijne i życiowe rekapitulacje. Wszystko dookoła tchnie odświętnością, a szkolne ferie dodatkowo dają poczucie wolności i bezpieczeństwa przed presją zawodowo-społecznych obowiązków.

Skoro coś cię wybudziło (i cóż, że o godz. 1.00), idziesz do wysprzątanej i nagrzanej kuchni, rozkładasz komputer i kontynuujesz pracę myśli rozpoczętą jeszcze pod kołdrą, na poduszce. Żeby zrekapitulować wiele, ale nie zabsolutyzować jakiegoś (żadnego) wątku życia człowieka na ziemi, w zakresie dostępnym własnym doświadczeniom i wiedzą.

Idąc tropem adwentowych błysków podczas biblijnych czytań liturgicznych ramy tych rozważań wynikają z nałożenia dwóch historii: ludzkości i religii. Na moją tożsamość silnie wpłynęli główni bohaterowie Biblii. Ja się w pełnym tego słowa znaczeniu z nimi utożsamiałem i utożsamiam. Nie tyle z całą ich osobowością i losem, co z charakterystycznym dla każdego epizodem. Z wyruszeniem w drogę przez Abrahama i pozostanie wiernym wędrówce ku wyznaczonemu (zapowiedzianemu) celowi. Jakubowej walce duchowej, indywidualizmowi stawianych sobie wyzwań. Izaak? - przez zmagania ojca i zaufanie syna? Z Józefem egipskim muszę mieć związki szczególne, wiadomo. Z Mojżeszem i tak dalej. Wielki, ogromny wpływ i familiarność z nimi zawdzięczam Tomaszowi Mannowi i jego "Historiom Jakubowym", co mi uświadomił profesor Paweł Śpiewak, życzliwym komentarzem na Facebooku. Ale także sceny w filmach zrobionych na tym samym materiale. Filmy oglądane scena po scenie z uczniami, dały możliwość wczucia się w bohaterów, aktorów i reżysera. Niektóre pomysły bardzo mi przypadły do gustu, serca i rozumu. Delektowałem się nimi, uważając wprost za genialne lub coś koło tego.

Jest się czym delektować. Każda z postaci jest rekapitulacją zmagania człowieka o prawdę najwyższą swego życia. O być albo nie być właściwie. W nich, w ich losach, chyba każdy może odnaleźć siebie, w wersji maksymalistycznej, albo coś dla siebie, w wersji minimalistycznej. Nakładam siebie na ich losy, próby i rozwiązania.

Zaś pomysł nałożenia dziejów naszej religii na dzieje ludzkości przyszedł wraz z debatą Richarda Dawkinsa z Wiliamem Lane Craigem w Biola University, albo arcybiskupa  Charlesem Chaput w wielkiej auli uniwersytetu w Georgetown.
Padło gdzieś tam stwierdzenie, że do czasu narodzenia Jezusa na ziemi żył 1% populacji naszego gatunku. Przytaczam tylko jako ciekawostkę w służbie rozszerzania horyzontów widzenia i dyskutowania. Żeby nie gnuśnieć w grajdołku każdej lokalnej zastoiny myśli. Nic po za tym, bo chodzi o każdego człowieka - jeden procent to też strasznie dużo.

Kto ratuje jedno życie... kto ratuje prawdę i sens na jakimś terenie... ratuje cały świat. Wszędzie. Także - oczywiście - w Annopolu w gminie Strachówka. To, czego jesteśmy świadkami w necie, na radach pedagogicznych i w ogóle, to nie jest – z mojej strony - kłótnia o stołki i osobiste względy. To jest głos w dyskusji o Polsce, Europie, wierze rozumnej, kościele świecie. Jakie mają być! Co chcemy przekazać po sobie następnemu pokoleniu.

A w wielkim świecie możemy już chyba mówić o walce: Boże Narodzenie kontra ideologia gender. Mało śmieszna perspektywa. Z jednej strony realna kulturotwórcza siła tego, co większe, obiektywne, zrozumiałe z natury, z tak zwanego Objawienia i rozumowania, z drugiej - destrukcja kultury i próba podporządkowania swoim wizjom. "Nie będę służył temu, co większe." - Chcę służyć sobie, chcę, by mnie służono i moim doraźnym koncepcjom.

PS.1
Nim wróciłem do głównej myśli (posta) dnia, opublikował się post w komentarzu do albumu drzew w zimowym annopolskim Ogrodzie:

"Mroźny dzień grudniowy 2012 wyciągnął mnie z domu, by upolować aparatem moment dziejów zapisany na sosnach, które jako samosiejki z północnej części Ogrodu Mama Hela przesadziła w lepsze rejony południowe. Miała i ma duszę córki rolnika spod Tarnowa, z okolic błogosławionej Karoliny Kózkówny (mają wiele cech wspólnych!). Trudno było mi w świetlno-mroźno-śnieżnych okolicznościach wyseparować cztery choinki, które nieźle już wyrosły. Na jednej z nich wieszaliśmy bombki, gdy Jasiek, Zosia, Łazarz i Hela byli mali, a Andrzeja, Marysi i Olka wcale jeszcze nie było na świecie. Drzew(k)a stały się głównym bohaterem dnia...

Przypomniałem sobie o stosownych zapiskach Marii Królowej w Annopolskich Kajetach:
"W ogrodzie rośnie 80 chojaków posadzonych za rządów śp. Matuni (Emilia, z d. Jackowska, zaprzyjaźniona z Bolesławem Prusem i jego żoną) naszej najdroższej, która duszę swoją w to arcydzieło wkładała, ażeby w pobliżu był domowy lasek, jest też 8 świerków, które zasadził śp. Czerwiński, ojciec Olesi, ze 20 lip, kilkanaście pięknych akacji, które Andziuś przywiózł z Warszawy, i dużo różnych drzew tu rośnie upiększających park, wiele jest też owocowych (120, wymarzły w 1929)... W roku 1910 stanęła figura Matki Boskiej sprowadzona z Warszawy... Dosadzał krzewka owocowe i zakładał park wokoło domu ogrodnik Czerwiński... w 1914 posadzona leszczyna wokoło przez brata Andziusia Piotra... w 1923 porobiono 30 dołów na miejsce wyschłych drzewek owocowych, a na wiosnę 1924 zasadzone [nowe]...".

Jedną z jabłonek zasadziliśmy już my - nowe pokolenie - z Bruno (Ch) i Edwardem (B), których przysłał na odpoczynek do Ogrodu brat/ksiądz Marek z Taize, w listopadzie 1999 (ostatnie zdjęcie, które stało się pierwszym, tytułowym). No, to teraz dzieci mogą zacząć ubierać domową choinkę, wynalezioną, wyciętą osobiście przez Łazarza i Andrzeja i kupioną w "szkółce" na Księżykach.

Wyszła mini opowieść o obrotach Annopolskich Sfer Rodzinnych".

PS.2
Korony z Christmas crackers dostaliśmy od Zosi, w łączności z Jaśkiem i Katy i  całą ich chaplaincy w Glasgow.

1 komentarz: