wtorek, 13 marca 2012

Wersja odzyskana (Libre Office)

Nic w przyrodzie nie ginie, najwy偶ej czasem w Internecie. Dzisiaj - o dziwo - odzyska艂em kopi臋 tego, co wczoraj napisa艂em. Wczoraj nie mog艂em. Nie dawa艂o si臋 w 偶aden spos贸b. Dzisiaj wyskoczy艂o ca艂kiem przez przypadek i zupe艂nie bez powodu, kiedy ja jeszcze (ju偶? - ile偶 dwuznaczno艣ci j臋zyka) wczoraj zmusi艂em si臋 (samogwa艂t?) do napisania resztkami si艂 tego, co we mnie zosta艂o. OK. Daj臋 wi臋c i t臋 wersj臋 odzyskan膮 (do pewnego akapitu prawie identyczn膮), bo sam jestem ciekawy, jak to jest. Czy du偶e podobie艅stwo? Czy jest co艣 innego? Co wsp贸lne, co inne? Jak dzia艂a mi m贸zg i pami臋膰 - obiektywnie! Ma艂e 膰wiczenia z KOGNITYWISTYKI, no nie, 艁azarzu - je艣li tu zajrzysz z dalekiego Poznania. Tytu艂 te偶 by艂 inny ("Sekciarstwo i jego zagro偶enie"), i bardzo roboczy. Za pierwszym razem pewnie by艂 najbardziej adekwatny, jak i ca艂y tekst musia艂 by膰 najlepszy, bo p贸藕niej pisa艂em, tytu艂y robocze dawa艂em ju偶 tylko "z nerw" i w nerwach.

Dzisiejszego wielkiego posta (pendant do wczorajszego, wym臋czonego przez 偶ycie i komputerowe ze mn膮 igraszki) te偶 ju偶 prawie mam, wi臋c opublikuj臋 wieczorem.

****

Zagro偶eniem dla sekciarstwa jest obiektywizacja, ca艂o艣膰, pami臋膰 i to偶samo艣膰.
Zaczynam po raz trzeci, bo zn贸w mi skasowa艂o po 1.5 godz. pisania. Gdy ju偶 si臋 jako tako uspokoi艂em po d艂ugiej nocy i wdro偶y艂em w nowy proces my艣lowy przyszed艂 zawa艂. My艣la艂em, 偶e skoro wczoraj, to dzi艣 mnie ominie i zn贸w pisa艂em w blogspocie. Dlaczego mam pisa膰 w Wordzie, czy innym edytorze, skoro to ma by膰 na blogspocie.com, cholernym idiocie.

Teraz zgwa艂cony trzy razy pisze w LibreOfficie, jak si臋 uda zako艅czy膰 pisanie, zacznie si臋 wymuszone redagowanie. Do diab艂a z tak膮 technologi膮. Diabe艂 gdzie艣 tu siedzi.

Ten drugi raz zacz膮艂em od d臋b贸w, kt贸re w Mamre, w wierszu Cypriana Norwida i u mnie chyba te same w ogrodzie rosn膮. D臋by pami臋ci. Znak obiektywizacji przeciwko ci膮g艂ej zmienno艣ci pogl膮d贸w i post贸w u pewnych ludzi.

Nie b臋d臋 si臋 sili艂 na subtelno艣ci stylistyczne, bo szlag - bardzo brzydko(?) m贸wi膮c - ju偶 mnie trafi艂. A dziatki lube wr贸c膮 bez mamusi za nied艂ugo. Mamusia kochana pojedzie na swoje spotkanie partycypacyjne do LAS-u w T艂uszczu, a dziatki wr贸c膮 auto-busem po ko艣ciele. Nie zagl膮da艂em jeszcze nigdzie, nie pali艂em w piecu, byle swoje zrobi膰, bo nie zrobione mnie zagryzie, zabije.

Musz臋 chyba bardzo prostacko tylko wypunktowa膰, co w g艂owie zosta艂o.

Po pierwsze - 偶e nie mam innego Boga, ni偶 B贸g Biblii, Andrzeja Madeja, Karola Wojty艂y, Cypriana Norwida. Mam, 偶eby tak powiedzie膰, biblijn膮 to偶samo艣膰.
B贸g ojc贸w naszych i dzi艣 jest nad nami, wi臋c nie dopu艣ci upa艣膰 偶adnej kl臋sce. B贸g ojc贸w naszych czyli ci膮g艂o艣膰 historii, wiary, to偶samo艣膰 i ca艂o艣膰. Jako艣 wok贸艂 tego wszystko si臋 kr臋ci艂o w dw贸ch poprzednich podej艣ciach do napisania tego posta. Na koniec w niedziel臋 zda艂em sobie spraw臋 i napisa艂em, 偶e mo偶e to jest najwa偶niejszy post na ca艂ym blogu. I wtedy go w艂a艣nie straci艂em po raz pierwszy.

Zacz臋艂o si臋 od S艂owa Liturgii Bo偶ej.

Nie b臋dziesz po偶膮da艂 domu bli藕niego twego. Nie b臋dziesz po偶膮da艂 偶ony bli藕niego twego, ani 偶adnej rzeczy, kt贸ra nale偶y do bli藕niego twego.

Jak tu nie po偶膮da膰, czyli nie zazdro艣ci膰 na ca艂ego, domu-rezydencji, kt贸re jak grzyby po deszczu wok贸艂 wyrastaj膮. Sk膮d oni maj膮 pieni膮dze? I tylu ich, tylu – to dlaczego w ich liczbie nie ma nas!
Trudno i tak bym si臋 nie zamieni艂, ale cho膰 wyremontowa艂. Nie zazdro艣ci膰 domu, to co艣 wi臋cej ni偶 tylko budynku z ogr贸dkiem i 艂adnym samochodem na podje藕dzie. To historia domu-rodziny. To przodkowie, kt贸rzy nas obdarzyli genami, portretami na 艣cianach, pomnikami i s艂aw膮, nawet je艣li zapomnian膮.
Nie zazdro艣膰 bli藕niemu-s膮siadowi 偶ony-dyrektorki i zdolnych dobrych dzieci. Nie zazdro艣膰 zaszczyt贸w, zarobk贸w, posady radnego, w贸jta, burmistrza i prezydenta. Ka偶dy ma sw贸j 偶yciorys i swoich przodk贸w i geny i... Spodoba艂o si臋 Bogu zbawi膰 nas we wsp贸lnocie. Z pokolenia na pokolenie B贸g daje i nikogo nie pot臋pi艂 za 偶ycia. Ka偶dy ma dost臋p do 艂ask wystarczaj膮cych, aby osi膮gn膮膰 szcz臋艣liwo艣膰 wieczn膮. Wystarczy poszuka膰, poszpera膰, pomodli膰 si臋, a przede wszystkim odkry膰 w sobie osob臋 zbawion膮 od z艂ego.

Sekty my艣l膮 i dzia艂aj膮 inaczej. Sekty chc膮 ustanowi膰 swoje teorie wszystkiego. Przede wszystkim 偶ycia lokalnego. Sekty nie uznaj膮 prawdy obiektywnej. Obiektywizacja zabija sekt臋, wi臋c jej unikaj膮, jak diabe艂 wody 艣wi臋conej.

Sekt臋 – wed艂ug Wikipedii - „charakteryzuje zesp贸艂 wybranych cech, kt贸re cz臋sto uznawane s膮 za negatywne przez oficjalne instytucje pa艅stwowe lub religijne, m.in. autorytarne sprawowanie w艂adzy przez przyw贸dc臋 sekty, traktowanie cz艂onk贸w sekty w spos贸b instrumentalny przez jej kierownictwo, 艂膮czenie cel贸w politycznych i ekonomicznych (czerpanie korzy艣ci materialnych z dzia艂alno艣ci sekty przez wybrane osoby lub grupy os贸b) z celami religijnymi lub parareligijnymi, brak samokrytycyzmu, d膮偶enie do uniezale偶nienia si臋 od uznawanych przez spo艂ecze艅stwo czynnik贸w kontroli (np. wsp贸lnota szkolna, debata publiczna, lub media, tak偶e internetowe)”.

Sekta nienawidzi ca艂o艣ci. Bo sama si臋 wzi臋艂a jako odprysk ca艂o艣ci. Rodzi si臋 jako odprysk, kt贸ry ca艂o艣膰 chce zas艂oni膰. Sekta chce by膰 tylko swoja, swoja, swoja. Ca艂o艣膰 jej przeszkadza. Wi臋c niszczy ca艂o艣膰 wszelkimi sposobami. Sekty Pol Pota, Kim Ir Sena, Mao Tse Tunga, Hitlera, PRL itd. pal膮 ksi膮偶ki przesz艂o艣ci, a jak tego ma艂o, urz膮dzaj膮 "Noce d艂ugich no偶y" (Nacht der langen Messer) i przesiedlenia. Wszystko, nad czym nie mog膮 zapanowa膰 i ocechowa膰 sob膮, sob膮, sob膮 musi zmieni膰 miejsce i znaczenie w kulturze. Francuska Rewolucja nazwa艂a po swojemu miesi膮ce, komunizm do starych poj臋膰 dodawa艂 „socjalistyczny” (demokracja, humanizm, post臋p, nauka...) - chrzcili po swojemu (kabaretowo wy艣miewana "nowa 艣wiecka tradycja", jak - za pokwitowaniem - po艅czochy w Dniu Nauczyciela i go藕dzik na Dzie艅 Kobiet).

Sekta nienawidzi ca艂o艣ci. Nigdy do艣膰 przestr贸g i powt贸rze艅 przed nimi. Marzeniem ka偶dej sekty jest ustanowienie w艂asnych praw rozwoju spo艂ecznego, a nawet w艂asnej zasady anty-antropicznej. „Wszech艣wiat jest wysoce specyficzny i nawet niewielkie zmiany jego parametr贸w mog艂yby sprawi膰, 偶e 偶ycie we Wszech艣wiecie nie istnia艂oby.” Rzeczpospolita Norwidowska r贸wnie偶, a ja jestem jednym z parametr贸w, wraz z obiektywn膮 histori膮 gminy w ostatnich 32 latach. Wraz z kardyna艂em Karolem Wojty艂膮 wybranym 16 pa藕dziernika 1978 roku na papie偶a JPII, z Taize, z Solidarno艣ci膮, w tym „moj膮” Solidarno艣ci膮 RI, Andrzejem Madejem, a nawet Tomaszem Mannem i ca艂ym moim 偶yciorysem.

„Wszech艣wiat i parametry, od kt贸rych zale偶y [tak偶e RzN], musz膮 by膰 niezwykle precyzyjnie zestrojone (ich warto艣ci musz膮 zawiera膰 si臋 w bardzo w膮skich przedzia艂ach), aby powsta艂o 偶ycie. W literaturze owe zestrojenie okre艣la si臋 mianem subtelnego zestrojenia (fine-tuning)”. Fajnie jeste艣my zestrojeni. Sekta chce rozstroi膰. Chce pewnikiem ustanowi膰 anty-Rzeczpospolit膮 dla swoich (wi臋c anty-szko艂臋, anty-parafi臋, anty-gmin臋, anty-partycypacyjny model demokracji, anty-debat臋 anty-pubiczn膮, anty-rzeczywisto艣膰 spo艂eczn膮). O to posz艂y ostatnio najostrzejsze spory (pr贸ba "zaw艂aszczenia" marsza艂ka wojew贸dztwa i 艣wietlicy wiejskiej, jak i w艂asne pomys艂y na szko艂臋 i wszystko, oczywi艣cie za plecami).

Wi臋c u nas? - kto si臋 upomina o histori臋 najnowsz膮 gminy, o Solidarno艣膰, o prawdziw膮 (wi臋c jedn膮?) pami臋膰 i to偶samo艣膰 jest nazwany „siewc膮 nienawi艣ci”. Nie ma wi臋c u nas oficjalnie historii najnowszej, tzn. ostatnich 32 lat. Jest jakie艣 bezkszta艂tne „dzisiaj” (kadencja). Kadencja to poj臋cie bardzo wieloznaczne:
- poch贸d akord贸w
- odcinek w koncercie solowym
- okres pe艂nienia danej funkcji (urz臋du) przez urz臋dnika lub organ
- intonacja opadaj膮ca zdania oznajmuj膮cego
- cz臋stotliwo艣膰 obrot贸w peda艂贸w kolarza

Nie ma historii, nie ma pami臋ci - nie ma to偶samo艣ci, nie ma ekonomii spo艂ecznej... Nic nie ma (narodu, ludu, gminy, kultury, religii...).
TO呕SAMO艢膯 jest najwi臋kszym zasobem osoby i wsp贸lnoty. Cz艂owiek bez to偶samo艣ci i wsp贸lnota bez to偶samo艣ci – c贸偶 znaczy? Tyle, co nic. Nie potrafi (nie mo偶e) korzysta膰 ze swych mo偶liwo艣ci, bo ich nie zna. Pami臋膰, dziedziczno艣膰, genetyczno艣膰, to偶samo艣膰... mo偶na mno偶y膰 okre艣lenia. Ale w 偶yciu lokalnej wsp贸lnoty w naszej gminie oficjalnie ich nie ma. 呕adnej z nich, sierot historii ostatnich 17-ju偶-lat. S膮 przechowywane w naczyniach glinianych tylko kilku os贸b.
We wsp贸lnocie lokalnej z siln膮 to偶samo艣ci膮 wszyscy mieszka艅cy maj膮 do niej dost臋p nieograniczony, dlatego mog膮 by膰 wsp贸艂kreatorami 偶ycia wsp贸lnego (ekonomii spo艂ecznej itd.). Nikt z ludzi nie mo偶e zakre艣li膰 granic rozumowi. Nikt nie mo偶e przypisa膰 sobie omnipotencji. Duch tchnie k臋dy chce. Zechce, to w najmniejszym si臋 ujawni i obdaruje w nim i przez niego wszystkich nas. Warunek jest jeden – rozwini臋ta to偶samo艣膰 i powszechny w niej udzia艂 od najm艂odszych lat, przez okres szkolny, pracy zawodowej i 偶ycie towarzyskie. WOLNO艢膯 JEST W NAS (podtytu艂 filmu o b艂. J.Popie艂uszce) – ale trzeba stwarza膰 warunki, by si臋 objawi艂a i zaowocowa艂a. Pierwszym warunkiem jest pami臋膰 i to偶samo艣膰.

To nie jest przypadek, 偶e o tych sprawach pisz臋 ja, nie jako mgr filozofii chrze艣cija艅skiej, ale jako katecheta. „Troska Ko艣cio艂a o zbawienie cz艂owieka sta艂a si臋 inspiracj膮 do systematycznej refleksji nad w艂asn膮 to偶samo艣ci膮 i kontekstem czas贸w.” Tak by艂o od pocz膮tku religii (i 艣wiadomej obecno艣ci cz艂owieka na ziemi). Biblia jest bardzo star膮 pami臋ci膮 cz艂owieka. Jest - mo偶na powiedzie膰 – zapisem nie tylko Objawienia Boga, ale tak偶e zapisem historii to偶samo艣ci (wierz膮cego) cz艂owieka. Nie wiem jak to wygl膮da w innych wielkich religiach, ale mo偶na sprawdzi膰 w r贸偶nych dost臋pnych „brykach”.

Bez pami臋ci nie ma to偶samo艣ci, bez obu nie ma kapita艂u spo艂ecznego. A kapita艂 ludzki jest przykrojony tak na miar臋 homo sovieticus(?)"), 偶e a偶 strach. Tylko to偶samo艣膰 osoby i spo艂eczno艣ci lokalnej mo偶e da膰 warunki do prawdziwego rozwoju. Bo wtedy ka偶dy mieszkaniec ma dost臋p i udzia艂 w 藕r贸dle wody i gleby 偶ywej/偶yznej. Zapo偶yczy艂em okre艣lenie z Ewangelii, ale Jezus z Nazaretu si臋 nie obrazi, nie chcia艂 zaw艂aszcza膰 niczego. To偶samo艣膰 jest gleb膮 i wod膮 偶yw膮 najlepszych pomys艂贸w, kt贸re mog膮 decydowa膰 o dobro-bycie ka偶dego na swoim terenie i ponad. Bo nie wiadomo gdzie, w kim i kiedy mo偶e si臋 narodzi膰. Nie musi w w贸jcie, dyrektorze, katechecie, radnej, ani nawet w so艂tysce/so艂tysie. Duch tchnie, k臋dy chce. Tylko w Nim jest prawdziwa obiektywizacja. Bez granic.

Ci, dla kt贸rych to偶samo艣膰, ca艂o艣膰 i pami臋膰 od pocz膮tku 艣wiata s膮 tre艣ci膮 偶ycia, mog膮 podzieli膰 si臋 i podpowiedzie膰 (by膰 doradcami, nie musz膮 ekspertami) w sprawie samo-艣wiadomo艣ci gminy. „Ko艣ci贸艂 odzyskiwa艂 swoj膮 艣wiadomo艣膰, jak te偶 dokonywa艂 g艂臋bokiego przegl膮du swojej roli w 艣wiecie podczas zgromadze艅 zwanych Soborami Powszechnymi.” WI臉C NA CO MY CZEKAMY???

Wczoraj dosta艂em niespodziewanego sojusznika – Ranczo, i to nie w dolinie, a na Nizinie Wo艂omi艅skiej i Ziemi Mi艅skiej, gdzie bywa kr臋cony serial niesko艅czony. Czasem na potwornej nizinie (patrz powy偶ej). Telewizyjna produkcja bezlito艣nie, cho膰 ze znieczuleniem zabawnym, pokazuje realia wsi polskiej 2012. Brak elit, miejsce szko艂y i ko艣cio艂a, w贸jta, dyrektorki, proboszcza, lekarza, katechety, urz臋dnika, nauczyciela, sklepikarza i wikarego w 偶yciu spo艂eczno艣ci lokalnej. Nie lepszej i nie gorszej tu i tam, tak偶e w gminie Strach贸wka. Kto ustanowi艂 taki 艂ad w naszym dzisiejszym 艣wiecie? Biblia? Rej z Nag艂owic? II RP? Sob贸r Watyka艅ski II? PRL? Ro艣liny modyfikowane genetycznie? Unia Europejska, co ma flag臋 z koron膮 z gwiazd dwunastu a hymn o Rado艣ci i braterstwie z muzy Schillera i do muzy g艂uchego Beethovena? Kto pyta, nie b艂膮dzi!

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz