pi膮tek, 30 marca 2012

Przebudzenie

Z wolna otwieram oczy. Na zewn膮trz ten sam 艣wiat. We mnie - ten sam 艣wiat wewn臋trzny. Spotykaj膮 si臋. Naraz s膮 - tylko we mnie. Jestem spotkaniem tych dw贸ch 艣wiat贸w. Jestem tylko ich to偶samo艣ci 艣wiadkiem, czy sam膮 (ich) to偶-samo艣cia. Ja, czyli - kto, co? Podmiot poznaj膮cy? R贸偶ni fenomenologowie, fizjologowie m贸zgu, kognitywi艣ci r贸偶nie odpowiedz膮. Brak nam jednej odpowiedzi. Mo偶e nigdy jej nie b臋dziemy znali? Mo偶e jest tak, jak w przypowie艣ci o (po) 艣mierci bogacza, kt贸ry chcia艂 wr贸ci膰 i ostrzec braci, ale nic z tego. Nie ma przej艣cia i jedno drugim si臋 nie wyt艂umaczy. Dwa 艣wiaty. Na szcz臋艣cie mamy wiar臋 i rozum!

Podoba mi si臋 ci膮gle propozycja Romana Ingardena - "po 艣nie bez roje艅 sennych budz臋 si臋 nie tylko jako ten sam cz艂owiek, kt贸rym by艂em przed za艣ni臋ciem, lecz tak偶e jako kto艣, kto istnia艂 podczas snu i nieprzytomno艣ci. S艂owem, jako cz艂owiek jestem w stosunku do mych prze偶y膰 transcendentny. I to w艂a艣nie, co wobec nich jest transcendentne, stanowi m贸j rzeczywisty, "prawdziwy" byt."

Czym偶e jestem ja, nie 贸w kawa艂 mi臋sa i ko艣ci, lecz ja z krwi i ko艣ci mych wyrastaj膮cy, cz艂owiek dzia艂aj膮cy? Raz powsta艂y (…) jestem si艂膮, kt贸ra sama siebie mno偶y, sama siebie buduje i sama siebie przerasta. (…) Jestem si艂膮, kt贸ra raz w 艣wiat sobie obcy rzucona, 艣wiat ten sobie przyswaja, i ponad to, co zastaje, nowe – dla swego 偶ycia niezb臋dne – dzie艂a wytwarza. (…) Jestem si艂膮, kt贸ra si臋 ostaje w przeciwno艣ciach losu, gdy czuje i wie, 偶e swobodnym swym czynem z niebytu wywo艂a to, co po niej zostanie, gdy sama si臋 ju偶 w walce spali. (…) Trwa膰 i by膰 wolna mo偶e tylko wtedy, je偶eli siebie sam膮 dobrowolnie odda na wytwarzanie dobra, pi臋kna i prawdy”(...)."

Bo偶e, jak ja si臋 nim kiedy艣 zachwyci艂em! Kim? Cz艂owiekiem-osob膮 i Ingardenem. Oczywi艣cie wcze艣niej - Tomaszem Mannem. A jeszcze wcze艣niej? 呕yciem w rodzinie katolickiej, ma艂o opresyjnej, za to daj膮cej uczestnictwo w wielkich tajemnicach 艣wiata i cz艂owieka. Jestem przekonany, 偶e gdyby nie umar艂 mi promotor (ks. prof. K.K艂贸sak), to zosta艂bym w tematach: istoty cz艂owieka, duszy, ducha, transcendencji, immanencji, natury i kultury na ca艂e 偶ycie.

"Cz艂owiek istnieje i 偶yje na granicy dwu istot r贸偶nych, z kt贸rych tylko jedna zdaje si臋 stanowi膰 jego cz艂owiecze艅stwo, a druga - niestety jakby wi臋cej realna ni偶 pierwsza - pochodzi z jego zwierz臋co艣ci i warunkuje tamt膮. Cz艂owiek znajduje si臋 na granicach dwu dziedzin bytu: Przyrody i specyficznie ludzkiego 艣wiata, i nie mo偶e bez niego istnie膰, lecz 艣wiat ten nie wystarcza dla jego istnienia i nie jest zdolny mu go zapewni膰. Cz艂owiek jest przeto zmuszony do 偶ycia na pod艂o偶u przyrody i w jej obr臋bie, lecz dzi臋ki swej szczeg贸lnej istocie musi przekracza膰 jej granice, ale nigdy nie mo偶e w pe艂ni zaspokoi膰 swej wewn臋trznej potrzeby bycia cz艂owiekiem."

Szuka艂em z pomoc膮 wychowania w rodzinie katolickiej, w艂asnych lektur, studi贸w, dr贸g, dr贸偶ek, wybor贸w i przypadk贸w "najg艂臋bszego wn臋trza mego "ja", jakim si臋 ono sta艂o w przesz艂o艣ci i do dzi艣, do chwili czynu, si臋 utrzymuje. Dokona膰 ich mo偶na tylko o tyle, o ile ja, kt贸ry sta艂em si臋 niegdy艣 takim, nim do dzi艣 pozostaj臋. Z tej w przesz艂o艣ci zrodzonej i nagromadzonej si艂y, z wiar, kt贸re 偶ywi艂em, ukocha艅, kt贸rymi 偶y艂em, z pragnie艅, kt贸re stara艂em si臋 urzeczywistni膰, rodzi si臋 moc, kt贸ra musi by膰 we mnie 偶ywa, je偶eli ma mi si臋 uda膰 dokona膰 czynu. W mej najg艂臋bszej istocie, kt贸ra mi si臋 zreszt膮 zwykle nie pojawia, a w tym czynie si臋 wy艂adowuje, musz臋 pozosta膰 takim, jakim si臋 sta艂em w przesz艂o艣ci, a czas, mimo wszelkich zmian, jakie we mnie wywo艂uje, nie mo偶e mi nic zrobi膰, jest wobec mej najg艂臋bszej istoty bezsilny, sp艂ywa po mnie jak woda. S膮 takie czyny moje, kt贸rych rzeczywisto艣膰 艣wiadczy o rzeczywisto艣ci mego trwa艂ego "ja"."

Czy偶 nie czyta si臋 powy偶szych tekst贸w jak cudownej poezji? Chcia艂oby si臋 zapyta膰 - "a sk膮d on tak dobrze zna mnie samego?" Czy偶 nie opisuje ka偶dego z nas? W ka偶dym dniu i czynie? Jak mog艂em si臋 nim nie zachwyci膰? Zachwyci艂 si臋 pewnie tak偶e Karol Wojty艂a, kt贸ry bez wahania podj膮艂 si臋 zadania katolickiego poch贸wku WIELKIEGO PROFESORA, kt贸ry ko艣cio艂owi za wiele sob膮 za 偶ycia nie zawraca艂 g艂owy. Zapami臋ta艂em kr贸tk膮 opowie艣膰 ks. profesora K艂贸saka, jak to by艂o. Przyszed艂 syn profesora do kancelarii metropolity krakowskiego i powiedzia艂 - "m贸j ojciec umar艂". A kardyna艂 na to - "to ja go pochowam". S膮 inne 艣wiadectwa pewnej za偶y艂o艣ci p贸藕niejszego papie偶a i wielkiego filozofa (wf). "Kiedy ukaza艂 si臋 list pasterski biskup贸w holenderskich w obronie prze艣ladowanych 呕yd贸w, gestapo posz艂o do klasztoru i za偶膮da艂o wydania 呕yd贸w" - m贸wi艂 profesor Roman Ingarden w odczycie wyg艂oszonym na pro艣b臋 kardyna艂a Wojty艂y w 25-lecie 艣mierci siostry Teresy Benedykty.(D.Gierulanka). JPII zrobi艂 j膮 p贸藕niej wsp贸艂-patronk膮 naszej wsp贸lnej i jednej Europy.
Pami臋tam tak偶e, 偶e profesor K艂贸sak par臋 razy cytowa艂 holenderskiego filozofa, kt贸ry m贸wi艂, 偶e R.Ingarden by艂 jednym z najwi臋kszych filozof贸w XX wieku". Zapewne by艂 jedynym polskim filozofem, kt贸ry m贸g艂 na wyk艂adzie powiedzie膰 na przyk艂ad: - Arystoteles twierdzi艂 tak a tak, ale ja si臋 z nim nie zgadzam. (tam偶e)

K艂贸sak by艂 wychowawc膮 Wojty艂y w tajnym seminarium ksi臋cia kardyna艂a Adama Sapiehy. 艁a艅cuszek, a raczej 艂a艅cuch naszej wiedzy i samo艣wiadmo艣ci jest d艂ugi. Historia filozofa Tischnera jako艣 zaczyna si臋 od seminarium Ingardena, na kt贸rym "m艂ody ksi膮dz mia艂 okazj臋 zanurzy膰 si臋 w fenomenologi臋 pod kierunkiem jednego z wa偶niejszych uczni贸w Husserla. Pisz膮c doktorat odwa偶nie podejmuje centralne i bardzo dra偶liwe zagadnienie "ja transcendentalnego". Tischner pr贸buje j膮 udoskonali膰 z pomoc膮 oryginalnej syntezy my艣lenia Husserla i Ingardena... [po latach] pracuje nad rozpraw膮 habilitacyjn膮 pt.„ Fenomenologia 艣wiadomo艣ci egotycznej”, kt贸ra jest pr贸b膮 zbadania sfery samo艣wiadomo艣ci" (tutaj)

Edmund Husserl, Edyta Stein, Roman Ingarden, Kazimierz K艂贸sak, Karol Wojty艂a, J贸zef Tischner... itd.itd.itd. Bogu niech b臋d膮 dzi臋ki! Jest mo偶liwa mi艂o艣膰 intelektualna cz艂owieka, 艣wiata i Boga (dla os贸b wierz膮cych). Zachwyca艂aby si臋 Romanem Ingardenem na pewno wi臋ksza liczba rodak贸w, gdyby nie komunizm za PRL. Podobnie jest z Januszem Korczakiem. I z kim jeszcze? Zachwyt prze艂o偶y艂by si臋 na prac臋 (kszta艂t polskiej pracy i szko艂y i ko艣cio艂a i...) i prowadzi艂by lepiej do Zmartwychwstania. Nikt nie 偶yje dla siebie i nie umiera dla siebie. Spodoba艂o si臋 Bogu zbawi膰 nas we wsp贸lnocie OS脫B WOLNYCH, OBDARZONYCH WIELK膭 GODNO艢CI膭 I ZDOLNYCH BRA膯 PE艁N膭 ODPOWIEDZIALNO艢膯 ZA SWOJE DECYZJE I CZYNY.

Historia, cho膰 rozbi艂a niedawne "imperia z艂a" nie wystawi艂a im intelektualnego rachunku minionym czasom, wi臋c z艂o gdzie艣 si臋 skry艂o i czyha. Ludzie odpowiedzialni za kszta艂t 偶ycia wsp贸lnego w Polsce nie wykonali odpowiedniej pracy, by nazwa膰 adekwatnie i stworzy膰 warunki do przezwyci臋偶enia z艂a PRL i 艣wiatowego komunizmu. W o艣wiacie (szkolnictwie) jedziemy dalej, jakby by艂a realizowana jaka艣 ci膮g艂o艣膰, a zmian臋 podkre艣la g艂贸wnie reforma gimnazjalna (w wielkim skr贸cie). A WIZJA CZ艁OWIEKA, kt贸ra musi by膰 u podstaw pracy KA呕DEGO pedagoga? Dzia艂amy jak w szwajcarskim serze, co jaki艣 czas kto艣 wpada w dziur臋. A jak powstaje (tworzy si臋) sens naszej pracy? Na jakiej choince upinamy ozdoby? To s膮 pytania i dyskusje, kt贸re si臋 prawie nie pojawiaj膮 w naszej zapracowanej prakseologii. Mam czasem wra偶enie, 偶e zgromadzili艣my ju偶 wiele pi臋knych ozd贸b, lecz nikt jeszcze nie poszed艂 po choink臋. Mia艂em szcz臋艣cie uczestniczy膰 w konferencji w Sejmie w 1993/4(?), w Sali Kolumnowej na temat o艣wiaty i szkolnictwa. Jako w贸jt postawi艂em na szko艂臋, spotkanie i wsp贸lnot臋 - to prawie jedno. Konferencj臋 rozpocz膮艂 wyk艂ad ks. prof. J.Tischnera o osobowym i  materialistyczno-marksistowskim wychowaniu i przezwyci臋偶aniu dziedzictwa nie-osobowej, kolektywistycznej pedagogiki PRL. W dyskusji mog艂em - na bazie 偶ycia w艂asnej gminy, rozumianej jako prawdziwa wsp贸lnota lokalna i tzw. gminnych spotka艅 o艣wiatowych - podzieli膰 si臋 z przedstawicielami samorz膮d贸w z ca艂ej Polski i politykami zainteresowanymi o艣wiat膮, 艣wiat艂em nadziei na tak膮 o艣wiat臋 i szko艂臋 w gminie Strach贸wka. 艢wiat艂o zgas艂o w 1994 roku, a dzisiejszych w艂adz samorz膮dowych te偶 to nie interesuje, cho膰 w艣r贸d radnych jest nauczycielka. Kt贸ra艣 kolejna kadencja zn贸w b臋dzie odkrywa膰 Ameryk臋, ale straconego czasu nikt nie przywr贸ci. Za stracony czas p艂acimy wszyscy, zw艂aszcza m艂ode pokolenie.

Wys艂a艂em list do Kancelarii Sejmu z pro艣b膮 o namiary na wyk艂ad J. Tischnera, a mo偶e i stenogram spotkania. Sam jestem ciekawy jak to dok艂adnie by艂o, co powiedzia艂 przedwcze艣nie zmar艂y profesor i czym si臋 podzieli艂 ze zgromadzonymi w贸jt I Kadencji Samorz膮du w Polsce i w Strach贸wce.
A mia艂o dzisiaj by膰 o wielkim prze偶yciu w zwi膮zku z katechez膮 komunijn膮 w Zespole Szk贸艂 Rzeczpospolitej Norwidowskiej i jej 艣wiatowymi implikacjami. W pewnym jednak wieku (o czym mi Facebook przypomina) cz艂owiek jest prowadzony jak za r臋k臋. Tu. Tam. Skojarzeniami, 艂a艅cuchem powi膮zanych fakt贸w, czyli Ewangeli膮 呕ycia. "Gdy by艂e艣 m艂ody, chodzi艂e艣 dok膮d chcia艂e艣, gdy b臋dziesz stary, kto inny ci臋 opasze. I poprowadzi dok膮d ty nie chcesz” - cho膰 to nie ten przypadek, bo ja z rado艣ci膮 da艂em si臋 dzisiaj prowadzi膰.

 PS.1
Edyta Stein - "Jestem zadowolona ze wszystkiego. "Scientia Crucis" (Wiedz臋 Krzy偶a) mo偶na posi膮艣膰 jedynie wtedy, gdy czuje si臋 ci臋偶ar krzy偶a w ca艂ym jego ogromie. Jestem tego pewna od pierwszej chwili i powiedzia艂am sobie w sercu: 'Ave crux, spes unica' (Witaj Krzy偶u, jedyna nadziejo)".

 PS.2
 Dzi臋kuj臋 za modlitw臋 za mnie i za moj膮 rodzin臋 i za 偶yczenia na Facebooku (w wielkiej fejsbukowej wsp贸lnocie-rodzinie). Ich liczba i geografia mnie zaskoczy艂a. By艂y i takie "偶ycz臋 mi艂ego dnia oraz z okazji Twych urodzin codziennego dialogu z 偶on膮, kontaktu z dzie膰mi i 艣wi臋to艣ci!" - i to nie od ksi臋dza emeryta, ale m艂odego cz艂owieka w szcz臋艣liwej i ze szcz臋艣liwej rodziny. "Idzie nowych ludzi plemi臋!" (Prymas Tysi膮clecia, wydanie II)  

PS.3
zdj.1 - ks. prof. K.K艂贸sak
zdj.2 - prof. R.Ingarden (autor, St.Witkacy, 1937)
zdj.3 - Sala Kolumnowa Sejmu RP
zdj.4 - t艂umaczy si臋 samo (wiadomo, Wroc艂aw)

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz