wtorek, 6 marca 2012

O dobrych uczynkach i anty-

Dobre czyny wasze lub w was, brzmi lepiej, ale w tradycji, w jakiej zosta艂em wychowany cz臋艣ciej u偶ywane by艂y 'uczynki' id膮 za nami. Chc臋 my艣le膰 teraz i pisa膰 wcale niekatechetycznie, ani wielkopostnie tylko zwyczajnie 偶yciowo.

A wzi臋艂o si臋 - to, co w tytule - z reali贸w. Nawet z spi臋cia sakramentalnego mi臋dzy m臋偶em i 偶on膮 o 6.00 rano. Na temat - kto zaci膮gn膮膰 ma zobowi膮zanie d艂u偶ne, u kogo i gdzie. Rodzice, czy dzieci, kt贸re jedynie mog膮 je hipotetycznie sp艂aci膰, bo my przecie偶 wiadomo ju偶, 偶e ju偶 nie.
Oczywi艣cie, 偶e jest przykro, gdy nasze "rodzone i kochane" musz膮 wraca膰 piechot膮 z uczelni pod adres chwilowo-czasowego zamieszkania (dachu nad g艂ow膮) bo nie maj膮 na bilet, a w domu nic do jedzenia. Przykro, bardzo. I tyle. Dla ojca - tylko tyle i a偶. Dla matki (tej z艂ej, co niedawno odkry艂a "kole偶anka" z pracy) - i to za du偶o. Ale tak ju偶 jest w 艣wiecie zobowi膮za艅 prawno-finansowych. W niebie mamy zobowi膮zania inne. To znaczy, w 艣wiecie ducha - lepiej brzmi. Bo - nie samym chlebem 偶yje cz艂owiek.

Z tym (naszym) 偶yciem te偶 ju偶 jest inaczej ni偶 by艂o do tej pory. Na przyk艂ad o tej porze roku chodzili艣my do przyjaci贸艂 na party w dniu ich imienin. Potem nadchodzi艂y nasze. W 2012 opu艣cili艣my kolejk臋. Raz, dwa, trzy itd. U matki rodzonej nawet ju偶 te偶 nie. Kt贸ra ma 90, albo 70 lat. Wuj? - starszy, 92. O balach charytatywnych nie wspomn臋. Nie czas w膮cha膰 r贸偶e w czas po偶aru lasu.
Wi臋c to, m贸wi臋 wam, s膮 tylko pierwsze objawy. Wi臋c, konkluduj膮c, ju偶 nie 偶yjemy, my egzystujemy. Ostatnie s艂owo powinienem napisa膰 wielki literami, bo wszak o to chodzi. Wegetuj膮 ro艣liny, 偶yj膮 animals, cz艂owiek ma wznie艣膰 si臋 na poziom egzystencji, bytu 艣wiadomego siebie i swoich przeznacze艅. Ma zaci膮gn膮膰 艣wiadomie zobowi膮zania i z nich si臋 wywi膮za膰. Tylko tyle? Tak, tyle.

Kiedy spojrzymy na 艣wi臋te Teresy, to c贸偶 takiego one zrobi艂y? Troch臋 si臋 pomodli艂y, paru tysi膮com ludzi, milionom, lub setkom tysi臋cy (milion贸w?) pomog艂y znale藕膰 drog臋 w 偶yciu, jedna pomaga艂a umiera膰, inna klasztory budowa艂a i ksi膮偶ki pisa艂a na polecenie spowiednika. 呕adna bogata nie by艂a, nawet konta nie mia艂y, tylko 偶ycie wewn臋trzne.

U nas dopiero tr贸jka dzieci studiuje, czw贸rka czeka na swoj膮 kolej, tu偶, tu偶. Te偶 by chcieli. No pewnie, my te偶.

Czy wi臋c nasze 偶ycie to ju偶 tylko tyle? Tak, tylko tyle. A co? - wi臋cej si臋 spodziewa艂e艣. Z ca艂膮 szczero艣ci膮 powiem, 偶e nie. 呕e du偶o wi臋cej dosta艂em, ni偶 kiedykolwiek my艣la艂em. A oczekiwania od 偶ycia mia艂em wielkie od samego pocz膮tku. A to 150 lat, a to pozna膰 prawd臋, a to sens i cel chcia艂em znale藕膰. W sumie - per艂臋 wielk膮... jak m贸j 艣wiat oczekiwa艅 (wewn臋trznych, si臋 wie, czy mog膮 by膰 inne?). I jedn膮, jedyn膮. Nigdy nie chcia艂em mnogo艣ci bezkszta艂tnej. Chcia艂em, 偶e si臋 tak wyra偶臋 - jednej ca艂o艣ci sensownej, do samego sensu wyczerpania. Czy mo偶na obej艣膰 si臋 bez Boga? Nie - bez poj臋cia Boga, bo c贸偶 mi po poj臋ciach (czy kto艣 widzia艂 kogo艣, kto 偶yje samymi poj臋ciami?), lecz Boga Samego. Cho膰 w Ewangelii Jana na pocz膮tku jest S艂owo. Jedynego najwi臋kszego sensu chc臋, chcia艂em. Mi艂osnego? - mo偶na tak powiedzie膰. 呕ycie z Nim tylko staje si臋 Aktem Mi艂osnym. Akt nie ma ogranicze艅 fizjologiczno-przestrzenno-czasowych. Akt jest aktem, chwil膮, kt贸ra trwa. 呕ycie mo偶na nazwa膰 chwil膮 chwil. Powraca po raz kt贸ry艣 "艂apacz chwil promiennych". Mi臋dzy nieu艣wiadamianym nawet pocz膮tkiem i pewnie podobnym ko艅cem. Nie ja jestem "pierwszy i ostatni". Pocz膮tkiem i Ko艅cem wszystkiego mo偶e by膰 tylko B贸g. Koniec, kropka i amen. Innego rozumu i wiary nie dano mi pod S艂o艅cem na Ziemi.

Pokazali wczoraj dokument o naszym 艣wiecie w telewizji. Bardzo go reklamowali. Chyba trzeba przyj膮膰, 偶e tak by艂o i jest, cho膰 ma艂o jest na ten temat 藕r贸de艂. W pewnych rejonach 艣wiata przemoc seksualna nie jest grzechem. Grzesznikiem i przest臋pc膮 jest ofiara. Zgwa艂conym si臋 pogardza, dziewczyn膮 lub ch艂opakiem, bo dotyczy to zar贸wno homo- i hetero-. Gwa艂ciciele uwa偶ani s膮 za normalnych, homo- i heteroseksualnych m臋偶czyzn. Takie patologie by艂y, s膮 i nie znikn膮 z dnia na dzie艅. Rzadko wychodz膮 na 艣wiat艂o dzienne, bo "w interesie zgwa艂conego jest ukrycie tego faktu, aby nie straci膰 pozycji spo艂ecznej - w przeciwie艅stwie do gwa艂ciciela, cho膰by takie przest臋pstwo by艂o prawnie karalne."
Przyk艂ad z Afganistanu, zalegalizowane patologie i ten diabelski mechanizm wypierania sumienia - 偶e swoje zachcianki mo偶na wm贸wi膰 sobie i pr贸bowa膰 nawet stworzy膰 zr臋by anty-kultury zorganizowanej (zalegalizowanej prawie w jakim艣 otoczeniu). 呕e to jest OK. Jak trzy tysi膮ce lat temu (Sodoma, ob贸z najwi臋kszego prawodawcy Moj偶esza...) i dzisiaj. My艣l臋 o abp Juliuszu z 艁om偶y, nim awansowa艂 do Poznania, cho膰 nawet do moich uszu dosz艂o wiele lat wcze艣niej, 偶e co艣 z nim nie tak, od by艂ego kleryka, o innych klerykach i ministrantach, kt贸rzy na niego trafili... To, co us艂ysza艂em o biskupie 艁om偶y, brzmia艂o wiarygodnie, prawdziwie i bardzo... nieprawdopodobnie. Wierzy艂em klerykowi, kt贸ry nie powiedzia艂 wprost, tylko aluzyjnie z odpowiedni膮 min膮. Ale wtedy nawet ja nie my艣la艂em o sobie jako o ofierze, innych ksi臋偶y, kt贸rym akurat ja stan膮艂em na drodze. Trzeba wiele nak艂u膰 dobrego samopoczucia i politury zgromadzonej przez wieki na obrazie jakiego艣 wycinka 艣wiata, nawet ko艣cio艂a, 偶eby prawda wyciek艂a, zropia艂a, zabola艂a i krzykn臋艂a BASTA.
W obozie Moj偶esza te偶, kiedy on poszed艂 na g贸r臋 po przykazania.

Najbardziej film poruszy艂 moje my艣lenie w kierunku - "jak powstaj膮 zalegalizowane patologie, i ten mechanizm wypierania sumienia, kt贸re wmawiaj膮 sobie, w otoczenie i tworz膮 zr臋by anty-kultury. Wmawiaj膮 sobie, innym, otoczeniu podleg艂ym lub nie, 偶e to jest OK, trzy tysi膮ce lat temu i dzisiaj". Tak偶e - w innym wymiarze - przez 16 lat rz膮d贸w 艁apki w Strach贸wce, 艁ukaszenki na Bia艂orusi, Putina na Rusi, dynastii Kim Ir Sen贸w, Dzong贸w, Il贸w...
Proste t艂umaczenie zawi艂ych spraw jest chyba takie, trudny - w pewnej obyczajowo艣ci, przepisach, kulturze - dost臋p do kobiet, a bardzo 艂atwy do ch艂opc贸w! Podobne zjawiska wyst臋puj膮 w tzw. kulturze wi臋ziennej (a tzw. "fale" w wojsku lub szko艂ach?), bez wzgl臋du na rejon 艣wiata i wyznanie.

To s膮 rz膮dy biologizm贸w, atawizm贸w... bezprawie, antyetyczne wzory, jak to nazwa膰(?). Straszne uwstecznianie 艣wiata i cz艂owieka (艣wiata cz艂owieka i ma艂ych gmin).
Ale zawsze u podstaw (sprzyjaj膮cymi okoliczno艣ciami) s膮 dobrobyt, pieni膮dze i w艂adza. Ci, kt贸rzy si臋 dobrze maj膮, wydaj膮 na swoje (chore) zachcianki. Ma艂e stabilizacje przekl臋te...
Sk膮d si臋 bierze, co? - grzech? - nie, bo to ka偶dy sam wie po sobie, 偶e grzech si臋 bierze z po偶膮dania posiadania - nie bycia, przyjemno艣ci, w艂adzy, zachcianek. Chodzi mi o z艂o zinstytucjonalizowane, takie jak hitleryzm, komunizm, PRL, pewne oblicza Afganistanu, ale i biskupa i arcy- jednego, drugiego, trzeciego i tzw. "pedofilii w ko艣ciele". Czy 藕r贸d艂a i mechanizmy nie s膮 podobne jak w niewolnictwie, terroryzmie, tyranii... one wszystkie potrzebuj膮 sprzyjaj膮cego otoczenia, mi臋dzy innymi jakiej艣 - czynnej lub biernej - akceptacji (mniejszego lub wi臋kszego zalegalizowania).
Abraham napotka艂 na swej drodze Sodom臋, wszed艂 w jaki艣 spos贸b z ni膮 w dialog, chcia艂 ratowa膰, targowa艂 si臋 z Bogiem, ale nie uleg艂. Kto? Abraham, czy B贸g? U Boga mo偶na znale藕膰 zawsze mi艂osierdzie, ale nie doczekamy si臋 legalizacji z艂a. B贸g i z艂o - to sprzeczno艣膰.
Z Moj偶eszem szli tacy sami. Kiedy on poszed艂 w pielgrzymce po prawo na wieki, na zawsze, oni ulegli 偶膮dzom, albo potrzebie pi膮tkowego relaksu bez granic, po trudach tygodnia pracy lub w臋dr贸wki przez pustyni臋. Sza艂 pi膮tkowych nocy te偶 si臋 zinstytucjonalizowa艂 prawie na naszych oczach.

Od ci膮g艂ych wybor贸w dobra i z艂a zale偶y sukces 偶yciowy i lepszy 艣wiat. Nie od kariery i kasy. Upraszczam? A co na to politologia i etyka?

Na kr贸tkim naszym w艂asnym przyk艂adzie, troch臋 d艂u偶szym ni偶 ostatnie 30 lat - by艂a II RP, potem II Wojna 艢wiatowa, komunizm, Solidarno艣膰, stan wojenny i lata po, I Kadencja Samorz膮du, 16 lat 艁apki i dzisiaj - mo偶emy prze艣ledzi膰 anatomi臋 z艂a blisko, blisko, coraz bli偶ej. Z czego dzisiaj (tzn. 偶ycie wsp贸lnoty lokalnej) wynika? W czym ma korzenie? Do czego nawi膮zuje? Z kogo bierze wzory? 艁atwo ustali膰. Z艂o ma swoje 藕r贸d艂a, grunt i gleb臋, jak i dobro. Dobro bierze pocz膮tek z dobrego, z艂o ze z艂ego. W logice tradycyjnej sta艂o si臋 prawem, 偶e nawet ze z艂a mo偶na wyprowadzi膰 dobro, ale z dobra z艂o nie wyp艂ywa nigdy. Wi臋c z艂o instytucjonalne (zinstytucjonalizowane) 艂atwo wskaza膰, du偶o trudniej pokona膰, bo ma w wielu swoich ochroniarzy. Dobro za to potrafi by膰 bardzo samotne. Poczujmy si臋 chocia偶 przez chwil臋 Rzymianami i pos艂uchajmy pewnego znanego prawnika - "Dlatego te偶 jak przez jednego cz艂owieka grzech wszed艂 na 艣wiat, a przez grzech 艣mier膰, i w ten spos贸b 艣mier膰 przesz艂a na wszystkich ludzi, poniewa偶 wszyscy zgrzeszyli. Bo i przed Prawem grzech by艂 na 艣wiecie, grzechu si臋 jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. A przecie偶 艣mier膰 rozpanoszy艂a si臋 od Adama do Moj偶esza nawet nad tymi, kt贸rzy nie zgrzeszyli przest臋pstwem na wz贸r Adama. On to jest typem Tego, kt贸ry mia艂 przyj艣膰.
Ale nie tak samo ma si臋 rzecz z przest臋pstwem jak z darem 艂aski. Je偶eli bowiem przest臋pstwo jednego sprowadzi艂o na wszystkich 艣mier膰, to o ile偶 obficiej sp艂yn臋艂a na nich wszystkich 艂aska i dar Bo偶y, 艂askawie udzielony przez jednego Cz艂owieka, Jezusa Chrystusa. I nie tak samo ma si臋 rzecz z tym darem jak i ze [skutkiem grzechu, spowodowanym przez] jednego grzesz膮cego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok pot臋piaj膮cy, to 艂aska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzech贸w. Je偶eli bowiem przez przest臋pstwo jednego 艣mier膰 zakr贸lowa艂a z powodu jego jednego, o ile偶 bardziej ci, kt贸rzy otrzymuj膮 obfito艣膰 艂aski i daru sprawiedliwo艣ci, kr贸lowa膰 b臋d膮 w 偶yciu z powodu Jednego - Jezusa Chrystusa.
A zatem, jak przest臋pstwo jednego sprowadzi艂o na wszystkich ludzi wyrok pot臋piaj膮cy, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie daj膮ce 偶ycie. Albowiem jak przez niepos艂usze艅stwo jednego cz艂owieka wszyscy stali si臋 grzesznikami, tak przez pos艂usze艅stwo Jednego wszyscy stan膮 si臋 sprawiedliwymi."

Roma locuta, causa finita? Co 艂atwiej powiedzie膰, 偶e w 偶yciu za ma艂o mia艂em-da艂em mi艂o艣ci, czy Boga? 艁atwiej chyba powiedzie膰 'mi艂o艣ci', cho膰 to te偶 wydaje si臋 bardzo nieuchwytne i trudne do zweryfikowania. M贸wimy B贸g, w miejsce mi艂o艣ci. Ale chyba tertio non datur w rachunku ko艅cowym! I Bogu niech b臋d膮 dzi臋ki, 偶e to takie proste.

PS.
To lubi臋. Ju偶 po 9.00 mia艂em prawie gotowego posta. Mog艂em spokojnie uda膰 si臋 na poszukiwania materia艂贸w na jutrzejsz膮 (rzadkie s艂owo u mnie) katechez臋, czyli filmik贸w i dokument贸w na temat Objawienia w Fatimie, a mo偶e nawet pomy艣le膰 o Walnym Zgromadzeniu LGD. Internet w艂a艣nie mi podrzuca stosown膮 lektur臋 "Redemptor hominis". Jak wida膰 na powy偶szym obrazku, moje 偶ycie bardziej zale偶y od wiary i rozumu bardzo wewn臋trznego, ni偶 od tego, co wida膰!

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz